Wysłany: Wto 22:15, 15 Maj 2012 Temat postu:
|
|
Czytałam to na pewno, ale chyba nie komentowałam. *Leeni kaja się*
Tymczasem fick mamy tutaj naprawdę bardzo dobry. Napisany wspaniałym stylem Zil i z ciekawą fabułą, o ile coś tak krótkiego można nią nazwać. Czy można pragnąć czegoś więcej? Ach tak. Żeby było dłuższe. Ale to by było już zbyt wiele dobrego.
Ja od zawsze wiedziałam, że oni naprawdę istnieją, a Joanne tylko opisała ich historię! Jakże mogłoby być inaczej?
Mam tylko jedno pytanko.
Zilidya napisał: | — Lubię Joannę, to bardzo fajna...
— Uważaj co mówisz — ostrzegł go ostro Alan, przyciskając do ściany. |
Dlaczego w moim ulubionym fragmencie musi być błąd?! Przecinek po Uważaj.
I co, babciu? Gratuluję kolejnego świetnego tekstu.
Leeni
|
|
|
Wysłany: Śro 11:25, 02 Maj 2012 Temat postu:
|
|
Dla mnie to nic nowego, bo ja od zawsze wiedziałam, że magiczny świat naprawdę istnieje. I to, że Harold zakręca z Sevem, też nie jest dla mnie odkryciem. Ale jeśli ktoś o tym nie wiedział albo nie powinien się dowiedzieć, to spodziewaj się Severusa z Sectumspemprą lecącą w twoją stronę. ;P
|
|
|
Wysłany: Wto 12:36, 01 Maj 2012 Temat postu: [M] Może im powiemy [HP/SS] +15
|
|
Może im powiemy
Autor: Zilidya
Rating: +15
Paring: Snape/Potter (Rickman/Radcliff)
Opis i jednocześnie ostrzeżenie: non-canon
Sama nie wiem jak to opisać, tak mnie naszło: co by było gdyby...
— Panie Rickman, panie Radcliff. Fanki mają do was specjalna prośbę. — Miła przewodniczka bardzo dużej grupy dziewcząt podeszła przed premierą „Harry’ego Pottera i Insygnia Śmierci” do dwójki mężczyzn, stojących na uboczu wielkiego holu kina w Londynie.
Obaj ucharakteryzowani na bohaterów, których grali.
— Jeśli tylko będziemy w stanie ją spełnić to to uczynimy.
Na cichy, ale mroczny głos Alana, spora liczba otaczających ich z trzech stron dziewczyn pisnęła uradowana.
Dziewczyna, która została wezwana przez przewodniczkę, stanęła u jej boku i poprosiła:
— Jak panowie pewnie wiedzą, na wielu forach są wymyślane przeróżne historie o związku homoseksualnym profesora Snape’a i Harry’ego Pottera. I tu byłby nasza ogromna prośba. Czy zgodziliby się panowie upozorować właśnie w tym stylu zdjęcie?
Zapadła cisza. Rockman spojrzał na Radcliffa, a ten uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
— Mnie to nie robi różnicy. Dla fanów wszystko.
Alan odwrócił się do pytającej i kiwnął głową. Aparaty natychmiast pojawiły się w dłoniach wszystkich zebranych. A Rickman spojrzał na kolegę po fachu, uśmiechając się jak tytułowy mistrz eliksirów.
— Panie Potter, skoro sam pan się zgodził, to proszę teraz spełnić prośbę tych miłych pań. — Jego głos wprost ociekał ironią i czymś piekielnie mrocznym.
Daniel nic nie powiedział. Przybliżył się do Alana i uniósł dłoń do góry. Jego palec wskazujący zatrzymał się na dolnej wardze Rickmana. Wzrok przeszywał go na wylot, a drugi mężczyzna nie był dłużny. Błyski fleszy oślepiły ich i powoli, uśmiechając się do zebranych, odsunęli się od siebie.
Piski, westchnięcia i nawoływania towarzyszyły im do momentu ukrycia się na zapleczu kina.
— Może wreszcie im powiemy? — odezwał się nagle młodszy z mężczyzn.
— A po co? Mnie bawią fanficki. A udawanie aktora jeszcze bardziej. Mugole są tacy zabawni, Harry.
— Czasami trudno za tobą nadążyć, Severusie.
— Nie można całe życie zajmować się tylko jednym. Trzeba mieć też jakieś hobby, a skoro jest dochodowe, to chyba jeszcze lepiej. Poza tym to ty zacząłeś i pokazałeś się tej mugolce, która napisała potem książki. Nie trzeba było się jej zwierzać.
Radcliff prychnął i zatrzymał się w przejściu do dalszej części kina.
— Lubię Joannę, to bardzo fajna...
— Uważaj co mówisz — ostrzegł go ostro Alan, przyciskając do ściany.
— Severusie, nie tutaj — jęknął Harry, czując coś naprawdę twardego poniżej pasa. — Ktoś...
— Dopiero co chciałeś im powiedzieć, prawda? Czyżbyś już zmienił zdanie? Może jednak? A może Złoty Chłopiec przyzwyczaił się do sławy w obu światach?
Młody mężczyzna uniósł głowę, a w jego zielonych oczach pełno było pasji.
— Przestań. Nie ma mowy! Możesz być ich jako Alan, ale jako Severus jesteś tylko mój. — Przyciągnął go do siebie i pocałował zachłannie.
— Kłóciłbym się kto do kogo należy, ale czeka nas premiera. Popraw się i rusz tyłek, Potter!
— Zapominasz się, Snape. To ja tu jestem głównym bohaterem — zachichotał, usuwając ślady pocałunku i chowając różdżkę w rękawie szaty.
Koniec.
|
|
|
|