Rejestracja
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Zaloguj
Forum Strona Główna
->
+18
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Wybierz forum
Shout box
----------------
SB
Forum
----------------
Regulaminy
Kilka słów od założycieli
Powitania
Filmy
Muzyka
Książki
Anime
Manga
Reklama
Harry Potter
Literatura
Seriale
+18
Anime i Manga
+15
Bez ograniczeń
J-pop
Fanfiction
Debiuty
Opowiadania własne
Sherlock Holmes
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
Literatura
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
+18
+15
Bez ograniczeń
Twilight
+18
+15
Bez ograniczeń
Twilight
+18
+15
Bez ograniczeń
Harry Potter
+18
+15
Bez ograniczeń
Literatura
Harry Potter
+18
+15
Bez ograniczeń
Poezja
Opowiadania własne
Fanfiction
Debiuty
+18
+15
+12
+18
+15
+12
+18
+15
+12
O forum
----------------
Konkursy
Literatura BoysLove
----------------
Opowiadania własne
Fanfiction
Debiuty
+18
+18
+15
Bez ograniczeń
Literatura GirlsLove
----------------
Opowiadania własne
Fanfiction
Debiuty
Literatura G&B Love
----------------
Opowiadania własne
Fanfiction
Debiuty
Pozostałe Barwy Tęczy
----------------
Ogólne
Międzypłciowość
Dyskusje
Kącik pisarza
----------------
Porady
Targowisko bet
Prośby i Życzenia
Pojedynki w Kolorach Tęczy
Poszukiwana Poszukiwany
Off topic
----------------
Kawałek sztuki
Pogaduchy
Różności
Galeria
Przegląd tematu
Wysłany: Pią 23:38, 01 Cze 2012
Temat postu:
Leeni
I znów fandom jakiś nieznany... Ale trudno, skoro i tak kończą mi się rzeczy do komentowania, to wybrzydzać nie mogę. I brak bety... Eu, słoneczko, dlaczego ty mi to robisz? Uwierz, łatwiej jest zbetować niż błędy wypisywać!
euphoria napisał:
Chociaż był wczesny ranek, panował już niemały ruch. Louis rozmawiał z Jessicą w jej gabinecie, Donna podała mu dwa kubki kawy, a Rachel przeglądała sterty dokumentów jednocześnie rozmawiając przez telefon.
Po dokumentów przecinek.
euphoria napisał:
Mike zmarszczył brwi i spojrzał na niego pytającą, siadając na kanapie i kładąc obok stertę dokumentów.
pytająco
euphoria napisał:
- Punktualność to rzecz względna tutaj – wyjaśnił wciąż odprężony Harvey.
Punktualność to tutaj rzecz względna...
euphoria napisał:
- Pamiętasz co powiedział kiedyś Bruce Ackerman*? – spytał.
Przed co przecinek.
euphoria napisał:
- Że Blair był ostatnim gigantem polityki?** - zaryzykował Mike, nie wiedząc do czego zmierza Harvey.
Po wiedząc przecinek.
euphoria napisał:
Skłamałby przed samym sobą, gdyby stwierdził, że nie widzi jak atrakcyjnym mężczyzną jest Harvey, ale obaj zbyt się różnili, by kiedykolwiek brał pod uwagę inną możliwość niż przynoszącą obopólne korzyści współpracę na gruncie zawodowym.
Przed jak przecinek.
euphoria napisał:
Wyczucie Spectera i jego pewność siebie, wraz z fotograficzną pamięcią i zmysłem obserwacji Mike’a pozwalało im lawirować pomiędzy przepisami prawa i na sali sądowej.
Bez przecinka.
euphoria napisał:
To były raczej subtelne momenty, gdy płacił rachunek za tradycyjną kolację dla kolegów z pracy, czy odwoził go do domu swoją odjazdową teslą.
Bez ostatniego przecinka.
euphoria napisał:
Czasami też pozwalał sobie na lekkie muśnięcie jego dłoni, poprawienie krawatu nim weszli na salę sądową.
Przed nim przecinek.
euphoria napisał:
Vanessa próbowała skłonić go niejednokrotnie do wzięcia urlopu, ale po tym jak pokłócił się z Trevorem ich kontakt się urwał i ponownie został sam.
Przed ich przecinek.
euphoria napisał:
Wstawał rano, jadł śniadanie w drodze do pracy, a potem wracam z dokumentami, które przeglądał do późnych godzin porannych.
Wracał.
euphoria napisał:
Mike pracował wtedy ze statutem, który napisał dwanaście lat wcześniej Harvey szukając najmniejszej luki.
Przed szukając przecinek.
euphoria napisał:
Szybko zdał sobie sprawę, że obaj są perfekcjonistami, jeśli chodzi o przepisy, więc wydawało się niemal niemożliwe, by znalazł jakiś błąd.
Bez przecinka przed jeśli.
euphoria napisał:
Jednak Specter wciąż zachowywał się w stosunku do niego w ten sam sposób niezależnie od tego co się działo.
Przed co przecinek.
euphoria napisał:
- Nie chcesz wiedzieć, gdzie? – spytał Harvey z lekkim uśmiechem.
Bez przecinka.
euphoria napisał:
- Ta część mojego umysłu, która jest odpowiedzialna za finanse podpowiada mi, że to poroniony pomysł – mruknął, przypominając sobie, że niedługo czekają go urodziny babci.
Po finanse przecinek.
euphoria napisał:
- Jak wiesz jestem starszym partnerem – oświadczył mu mężczyzna, obracając się o kilka stopni w jedną to drugą stronę na skórzanym fotelu.
Po wiesz przecinek.
euphoria napisał:
- Moje mieszkanie jest dokładnie w połowie drogi pomiędzy pracą, a domem babci – zdradził cichym głosem.
Bez przecinka.
euphoria napisał:
Odkąd tylko zaczęli razem pracować bez możliwości ingerencji w cokolwiek, wykonywał rozkazy starszego od siebie i – musiał przyznać – bardziej doświadczonego mężczyzny.
Pierwszy przecinek przesuń za pracować.
euphoria napisał:
Niepowstrzymywana posuwała się na przód za sobą zostawiając wyłącznie gruzy, a Mike nie chciał poświęcać wszystkiego.
Naprzód łącznie, a po nim przecinek.
euphoria napisał:
– Nie wiem co się z tobą dzieje, ale dłużej tego nie zniosę.
Po wiem przecinek.
euphoria napisał:
Wstał bez słowa i zabrał torbę, wiszącą na oparciu krzesła.
Bez przecinka.
euphoria napisał:
Harvey rzucił mu nieokreślone bliżej spojrzenie, gdy Mike odwrócił się na pięcie i podążył w kierunku szklanych drzwi.
bliżej nieokreślone
euphoria napisał:
Pokażę ci jak przygotowuje się umowy…
Przed jak przecinek.
Czuję ulgę, bo najwyraźniej znajomość fandomu nie jest mi na razie potrzebna do zrozumienia miniaturki, która sprawiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Lekka, przyjemnie się czytało... Aż człowiek pragnie więcej.
Ja chcę... Nie, ja się DOMAGAM ich obu bez garniturów! Przygotowywanie umów, tak to się teraz nazywa, hę?
Litości, nie znęcaj się i pokaż nam te umowy! *robi oczy kota ze Shreka i włazi na kolanka babci ciotecznej*
A jak ten Harvey się troszczy, kochany! Widać wyraźnie, że mu zależy, więc niech Mike kopnie się mocno w cztery litery i pokaże, że jemu też!
Życzę Weny i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
Cioteczna wnusia
Leeni
Wysłany: Pią 15:50, 04 Maj 2012
Temat postu: [M] Bez garnituru [Suits MR/HS] (1/2) +18
euphoria
tytuł: Bez garnituru
autor: euphoria
fandom: Suits: W garniturach
pairing: Mike Ross/Harvey Specter
rating: +18
beta: brak
długość: dwuczęściówka
opis: nowy fandom... chyba pierwszy polski fick
ostrzeżenia: +18 mówi wszystko
Kancelaria Pearson Hardman na Manhattanie nigdy nie wydawała mu się tak głośna jak tego dnia. Chociaż był wczesny ranek, panował już niemały ruch. Louis rozmawiał z Jessicą w jej gabinecie, Donna podała mu dwa kubki kawy, a Rachel przeglądała sterty dokumentów jednocześnie rozmawiając przez telefon.
Tylko Harvey wydawał się dziwnie odprężony, gdy odbierał od niego aromatyczny napój.
- Nie spóźniłeś się – zauważył Specter z lekkim uśmiechem.
Mike zmarszczył brwi i spojrzał na niego pytającą, siadając na kanapie i kładąc obok stertę dokumentów.
- Przyszedłem tak jak wczoraj.
- Punktualność to rzecz względna tutaj – wyjaśnił wciąż odprężony Harvey.
- Myślisz, że Einstein miałby coś w tej sprawie do powiedzenia?
Mężczyzna roześmiał się lekko i przestał kołysać się na obitym skórą fotelu. Obcasy jego eleganckich butów stuknęły głośno o podłogę, gdy wstał i zaczął przechadzać się po gabinecie.
- Pamiętasz co powiedział kiedyś Bruce Ackerman*? – spytał.
- Że Blair był ostatnim gigantem polityki?** - zaryzykował Mike, nie wiedząc do czego zmierza Harvey.
- Nie, nie. Chodzi mi o to, że
Ameryka nie ma pomysłu na zmianę
**
Mike wzruszył ramionami, a Specter spojrzał na niego zamyślonym wzrokiem.
- Przeczytałeś statut firmy?
Ross skinął twierdząco głową, wyjmując odpowiednie strony ze stosu przyniesionego przez siebie. Harvey sięgnął po papiery, jednocześnie pozwalając palcom prześlizgnąć się po ręce Mike’a, jakby od niechcenia. Zanim mężczyzna zareagował, Specter siedział w powrotem przy biurku, przy kawie czytając jego notatki.
***
To chyba właśnie wtedy się zaczęło, choć na dobrą sprawę Mike nie pamiętał dokładnie. Harvey zaczął częściej wciągać go w dyskusje i nawet pozwolił mu raz zasiąść przy stole dla dorosłych, gdy odbił klienta Louisowi.
Ta nagła uwaga szefa jednak coraz bardziej niepokoiła go. Skłamałby przed samym sobą, gdyby stwierdził, że nie widzi jak atrakcyjnym mężczyzną jest Harvey, ale obaj zbyt się różnili, by kiedykolwiek brał pod uwagę inną możliwość niż przynoszącą obopólne korzyści współpracę na gruncie zawodowym. Wyczucie Spectera i jego pewność siebie, wraz z fotograficzną pamięcią i zmysłem obserwacji Mike’a pozwalało im lawirować pomiędzy przepisami prawa i na sali sądowej.
Harvey jednak nigdy do tej pory nie powiedział wprost, że jest zadowolony z jego pracy. Nigdy nie uścisnął jego ręki, nie przybił piątki czy coś równie spontanicznego, co było dewizą Mike’a. To były raczej subtelne momenty, gdy płacił rachunek za tradycyjną kolację dla kolegów z pracy, czy odwoził go do domu swoją odjazdową teslą.
Czasami też pozwalał sobie na lekkie muśnięcie jego dłoni, poprawienie krawatu nim weszli na salę sądową. Nic, co mogłoby być odczytane jednoznacznie.
Sam Mike nie miał też za dużo czasu na zastanawianie nad tym wszystkim. Noce spędzał na przygotowywaniu się do pracy, czytając tysiące stron dokumentów i sprawdzaniu statutów organizacji i firm. Często chodził niewyspany, a jego cienie pod oczami pogłębiały się. Vanessa próbowała skłonić go niejednokrotnie do wzięcia urlopu, ale po tym jak pokłócił się z Trevorem ich kontakt się urwał i ponownie został sam.
Wszystko układało się nawet dobrze przez kilka pierwszych tygodni. Wstawał rano, jadł śniadanie w drodze do pracy, a potem wracam z dokumentami, które przeglądał do późnych godzin porannych. Budził się w garniturze, wymięty i niewypoczęty, ale przygotowany. Donna dała mu nawet klucze do swojej szafy, gdzie mógł trzymać świeże ubranie, w które przebierał się po dotarciu do kancelarii, gdy nie zdążył tego zrobić w domu. Jednak jak każdy doskonały plan, ten też rozsypał się przy sprawie McKernona. Mike pracował wtedy ze statutem, który napisał dwanaście lat wcześniej Harvey szukając najmniejszej luki. Szybko zdał sobie sprawę, że obaj są perfekcjonistami, jeśli chodzi o przepisy, więc wydawało się niemal niemożliwe, by znalazł jakiś błąd.
Była czwarta dwadzieścia dwie, gdy przejrzał po raz dziesiąty dwieście trzydzieści dziewięć stron oficjalnego statutu wraz z uchwałami z prawie dziesięciu lat. Powieki napuchły mu tak bardzo, że nawet nie wiedział dokładnie, kiedy się zamknęły, a on zapadł w pierwszy od trzydziestu sześciu godzin sen.
Obudziło go natarczywe pukanie do drzwi i głos, który poznałby zawsze i wszędzie.
- Otwieraj! – krzyczał po drugiej stronie Harvey Specter.
Mike szybko otworzył oczy i nagle wszystko stało się jasne. Znalazł rozwiązanie! Jednak sukces zbladł przy kolejnym przekleństwie zza drzwi. Jak najprędzej mógł doprowadził się do jako takiego stanu i przekręcił zamek, wpuszczając rozwścieczonego mężczyznę do środka.
Specter zmierzył go wzrokiem, a potem spojrzał na sterty dokumentów przykrywających niewielki stolik. Pognieciona marynarka na leżąca na kanapie i buty położone kilka centymetrów od mebla mówiły więcej niż cokolwiek.
- Przepraszam za bałagan – mruknął Mike, czerwieniąc się odrobinę, gdy zdał sobie sprawę, jaki rozgardiasz panuje w pokoju.
Pod ścianą stały co prawda równe, ale wysokie słupki pudełek po pizzy, a na parapecie jedynego okna można było naliczyć przynajmniej sześć kubków po kawie.
- Tu spałeś? – spytał zaskoczony Harvey, wciągając powietrze do płuc.
Co dziś dziwnego pojawiło się w jego wzroku, ale nim Mike zdążył to określić, zastąpiła to niezachwiana pewność.
- Jesteśmy spóźnieni. Przebieraj się migiem i lepiej, żebyś miał rozwiązanie, bo za piętnaście minut stajemy przed Zarządem.
Ross chwycił ulubioną brązową torbę i zapakował do niej wcześniej sporządzone notatki. Chwilę potem stał już przebrany w czyste ubrania, choć nieogolony. Specter przeczesał dłonią jego zmierzwione włosy i mruknął coś niewyraźnie pod nosem.
- Idziemy – zakomenderował.
***
Minęły kolejne dwa dni. Sprawa McKernona jakoś się wyprostowała, a ubóstwiane przez Harveya silniki zostały uratowane. Mike wykorzystał ten czas, by nadrobić godziny snu oraz ogarnąć mieszkanie na tyle, by następnym razem nie wstydzić się, gdy Specter przypadkiem postanowi wyciągnąć go z łóżka, bo spóźnił się do pracy. Z dwojga złego wolałby już, żeby Harvey wysłał po niego Rachel.
Starszy od niego prawnik był nienaganny zarówno w swoim zachowaniu jak i stroju. Skrojony na miarę garnitur zawsze uzupełniała doskonale dobrana koszula, do niej zaś krawat i przeważnie nierzucające się w oczy spinki do mankietów. Był perfekcjonistą w pełnym tego słowa znaczeniu. Wiecznie punktualny, a wręcz przed czasem. Dokładny, poukładany i niemal pedantyczny.
Mike początkowo dziwił się, że wybrał do współpracy akurat jego. Stanowili idealne przeciwieństwo. Jego tendencje do nieprzemyślanych decyzji i niekonsekwencji niejednokrotnie zaburzyły już plany Harveya. Tendencje do pakowania się w kłopoty i skrajna niedojrzałość komplikowały tak bardzo niezawiłe z początku sprawy, że tylko łut szczęścia pozwalał im wychodzić z tego bez szwanku.
Jednak Specter wciąż zachowywał się w stosunku do niego w ten sam sposób niezależnie od tego co się działo. Czy jego działania przynosiły pozytywne efekty, czy wręcz przeciwnie.
Kiedy więc Harvey poprosił go, by został chwilę dłużej w jego gabinecie na dość poważną rozmowę, Mike doszedł do wniosku, że przyszedł kres jego świeżo rozwijającej się kariery.
- Znalazłem ci mieszkanie – oświadczył mu mężczyzna. – Dzisiaj się tam przeprowadzisz. Masz kategorycznie zbyt daleko do pracy – ciągnął tonem nieprzyjmującym sprzeciwu.
Mike zamrugał zaskoczony i pozwolił sobie na spojrzenie pełne niedowierzania.
- Nie chcesz wiedzieć, gdzie? – spytał Harvey z lekkim uśmiechem.
Miał kategorycznie zbyt wąskie usta, ale gdy wyginały się w ten jedyny w swoim rodzaju grymas, wyglądał czarująco. Jego oczy zdawały się wtedy błyszczeć.
- To ten wieżowiec, który widać z okien mojego biura – poinformował go bezczelnie i wskazał na budynek końcówką pióra. – Przeniesiesz się tam dzisiaj, a jutro weźmiesz do południa urlop, żeby poukładać swoje rzeczy.
- Skąd pewność, że faktycznie się przeprowadzę? – zdobył się na pytanie, gdy pierwszy szok minął.
- Twój wbrew pozorom logiczny umysł musi zgodzić się z moimi argumentami dotyczącymi czasu dojazdu do pracy – odparł celnie Specter.
- Ta część mojego umysłu, która jest odpowiedzialna za finanse podpowiada mi, że to poroniony pomysł – mruknął, przypominając sobie, że niedługo czekają go urodziny babci.
Harvey nie wyglądał na zaskoczonego. Wręcz przeciwnie, jego mina świadczyła o tym, że wszystko przewidział i doskonale się do tego przygotował.
- Jak wiesz jestem starszym partnerem – oświadczył mu mężczyzna, obracając się o kilka stopni w jedną to drugą stronę na skórzanym fotelu. – Wyrabiasz nadgodziny i zapewne będziesz je wyrabiał dalej. Pokryją różnice w czynszu – stwierdził gładko. – Jessica zgodziła się ze mną dzisiaj rano w tej kwestii. Musimy odpowiednio nagradzać wyróżniających się pracowników. – Mrugnął do niego porozumiewawczo.
Mike zacisnął dłoń w pięść i zmrużył oczy.
- Moje mieszkanie jest dokładnie w połowie drogi pomiędzy pracą, a domem babci – zdradził cichym głosem. – A ty nie masz prawa ingerować w moje życie prywatne – dodał dwa tony głośniej, czując, że zaraz wybuchnie.
Pewność siebie Harveya działała mu na nerwy. Odkąd tylko zaczęli razem pracować bez możliwości ingerencji w cokolwiek, wykonywał rozkazy starszego od siebie i – musiał przyznać – bardziej doświadczonego mężczyzny. Jednak wszystko miało swoje granice. Kancelaria zaczynała coraz bardziej wdzierać się w inne sfery jego życia, rujnując je doszczętnie. Niepowstrzymywana posuwała się na przód za sobą zostawiając wyłącznie gruzy, a Mike nie chciał poświęcać wszystkiego. W końcu na świecie pozostała mu tylko babcia.
- Mam dość twojej huśtawki nastrojów – podjął szybko, zanim Harvey zdążył zareagować. – Nie wiem co się z tobą dzieje, ale dłużej tego nie zniosę. Wolę już jak traktujesz mnie z bezwzględną obojętnością. Dalej możesz mnie olewać i nie uczyć, wiesz, że nie odejdę do Louisa – krzyknął. Kątem oka zauważył, że Donna przestała pisać na klawiaturze, a zamiast tego spojrzała na niego zaskoczona.
- Chcę zorganizować ci lepiej czas. To przyniesie korzyści dla wszystkich – odparł Specter.
- Naciskasz. Pakujesz się swoimi wypastowanymi, błyszczącymi butami w moje życie, o którym nie wiesz nic – odpowiedział mu, czując ponowne fale wzbierającej złości.
Wstał bez słowa i zabrał torbę, wiszącą na oparciu krzesła. Harvey rzucił mu nieokreślone bliżej spojrzenie, gdy Mike odwrócił się na pięcie i podążył w kierunku szklanych drzwi.
- Dziś wieczorem u mnie o dziewiętnastej – powiedział spokojnie. – Zabierz dokumenty dotyczące transakcji. Pokażę ci jak przygotowuje się umowy…
___
* Bruce Ackerman – amerykański prawnik, profesor Uniwersytetu w Yale
** faktycznie Ackerman jest autorem tych słów
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001-2003 phpBB Group
Theme created by
Vjacheslav Trushkin
Regulamin