Yammy
Cichy obserwator
Dołączył: 20 Kwi 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Ogólnie to ten tekst jest moim pierwszym tekstem, więc nie ma co się wiele spodziewać.
Beta: Tęczowa
Rating: +16 wydaje mi się odpowiedni
Gatunek: angst
Ostrzeżenia: taka sobie delikatna scena seksu
Nienawidzę w tobie wszystkiego. Tego, że z takim spokojem uśmiechasz się do mojej matki, tego, że z taką gracją podajesz ojcowi drinki, a szczególnie nienawidzę tych twoich kpiących uśmieszków. Ty dobrze o tym wiesz i dlatego też ciągle mi je posyłasz, usprawiedliwiając się bzdurami. Wieczorami też cię nienawidzę, a przez to zaczynam kochać.
Przychodzisz i pytasz: "Podać coś przed snem?" a potem, nawet nie czekając na odpowiedź, zamykasz drzwi na klucz. Nikt ci nie przeszkodzi. Jeżeli nie zrobię tego, co każesz, powiesz wszystko ojcowi i matce. Wiem, że to zrobisz nawet za cenę własnej posady, dlatego nie sprzeciwiam się tobie.
Podchodzisz do łóżka i siadasz na samym brzegu, wyciągasz dłoń i dotykasz mojego ramienia zakrytego materiałem koszuli. Widzę w twoich oczach, że podnieca cię sama myśl o tym, co zachwalę się wydarzy.
Wiesz, co zaraz się stanie? Ja też wiem. Mimo iż będę krzyczał z przyjemności, dalej będę cię nienawidzić i kochać zarazem.
Nachylasz się nade mną i składasz pozornie niewinny pocałunek, który z czasem robi się coraz gorętszy. A ja? Ja oddaję go, gdyż kocham i nienawidzę twoje usta, twój język, twoją każdą część ciała.
Na moim brzuchu czuję twoją dłoń. Ciepła i zimna zarazem. Brniesz do góry, zahaczając o moje sutki, a z ust wyrywa mi się cichutki jęk. Nawet nie oponuję, nawet nie próbuję tego przerwać, bo mimo wszystko chcę tego. Moje ciało chce.
Wiesz dobrze, gdzie znajdują się punkty erogenne na moim ciele. I nie, nie omijasz ich. Specjalnie je gładzisz tymi długimi i smukłymi palcami. Wiesz, że w ten sposób doprowadzasz mnie do szaleństwa, ale czy to cię obchodzi? Raczej bawi. Przerywasz pocałunek i zawisasz nade mną. Ten uśmieszek nie znika z twojej bladej twarzy, której również nienawidzę, ale kocham zarazem. To takie skomplikowane. Kochać i nienawidzić.
Cały ty jesteś skomplikowany i nie do rozszyfrowania. A najpiękniejsze są w tobie te szare oczy. Nie jestem w stanie nic z nich wyczytać.
Gładzisz wolną dłonią mój policzek.
- Jesteś piękny - szepczesz i składasz delikatny pocałunek na moich wargach, następnie obniżasz się lekko i twoje usta lądują na moim podbródku. Niżej… na obojczyku. Ściągasz ze mnie koszulę i przyglądasz się mi przez chwilę, a kpiący uśmiech nie znika ci z twarzy. Nachylasz się i całujesz moją brodawkę, a później trącasz ją chwilę językiem do czasu, aż stwardnieje.
Pierwsze westchnięcia i pomruki wyrywają się z moich ust. Nie potrafię się opanować, twój dotyk działa na mnie zbyt pobudzająco. Zaczynam się podniecać. A ty? Ty o tym dobrze wiesz, w dodatku pobudzasz mnie jeszcze bardziej kolanem, miarowo ocierając się o tamto niedopieszczone miejsce. Odchylam lekko głowę w tył i wzdycham przeciągle. Widzę oczyma wyobraźni ten uśmiech, który zapewne znalazł się na twojej twarzy.
W tym czasie twoje zimne, a zarazem ciepłe dłonie błądzą bezwiednie po moim ciele. Raz znalazły się w okolicach pępka, a raz krocza. Ale nie dotykając tego najważniejszego miejsca. Chcesz się mną bawić, wiem to. Ja mogę tylko jęczeć i wyginać się w każdą stronę. W końcu nastaje ta chwila, ściągasz ze mnie spodnie i przyglądasz mi się z rozbawieniem.
- Szybko poszło - mruczysz i dotykasz delikatnie zewnętrznej strony ud. Zjeżdżasz coraz niżej, aż do pachwiny. Wiesz, że to mój czuły punkt, dlatego też pozostajesz tam dłużej. Nachylasz się i liżesz to miejsce. Twój język doprowadza mnie do drżenia. Wyrzucam niekontrolowanie biodra w twoją stronę. Wiesz, o co mi chodzi, lecz nic nie robisz w tym kierunku. Zamiast tego błądzisz językiem od pachwiny do podbrzusza, zanurzając się w pępku. W czasie tej „wędrówki” niby to przypadkiem zahaczasz o wrażliwe miejsce.
- Proszę - wyrywa mi się, gdyż nie chcę być już dłużej męczony, nie przez ciebie.
- O co? - dręczysz mnie dalej, drażniąco gładząc moje uda. To takie upokarzające, bo jesteś tylko kamerdynerem. Nasze role się odwróciły.
Wiesz, że ja o więcej nie poproszę, gdyż w grę wchodzi moja i tak już ostro zszargana duma. Rozpinasz swój rozporek, a ja rozchylam nogi, w ten sposób dając ci znak, że chcę więcej. Wsuwasz we mnie dwa długie palce. Nie boli, robiłem to z tobą już tyle razy, że nie odczuwam bólu, a jedynie chorą przyjemność. A ty? Ty to wiesz. Smarujesz tylko swojego penisa jakimś olejkiem i bez zbędnych słów czy gestów wchodzisz we mnie. Nie jestem jakąś dziwką, a mimo to kocham to uczucie, gdy wypełniasz mnie od środka. Zaczynasz się poruszać coraz szybciej. Już wiesz, w jakie miejsca uderzać, bym zaczął głośno jęczeć i wić się pod twoim pięknym i bladym ciałem. Nie potrzeba mi dużo czasu - dochodzę, brudząc pewnie twoją białą koszulę. Ale ty, jesteś jeszcze daleko i nie wystarczą dwa czy trzy ruchy. Znów mnie pobudziłeś i doszedłem po raz drugi. Dopiero po chwili i ty osiągasz spełnienie.
Nie opadasz na mnie i nie przygniatasz mnie swoim ciężarem, tak jak to robiłeś na samym początku. Szybko dochodzisz do siebie, ubierasz się, a następnie wstajesz i podchodzisz do drzwi.
- Nienawidzę cię - mówię jeszcze, patrząc wprost w twoje oczy.
- Wiem i właśnie dlatego cię wybrałem. - Kpiący uśmiech nigdy cię nie opuszcza. Kłaniasz się jeszcze, jak to na kamerdynera przystało i wychodzisz.
- Nienawidzę i kocham jednocześnie - szepczę już do samego siebie.
Nie wiem, że stoisz pod moimi drzwiami i słyszysz to wszystko oraz powtarzasz to, co powiedziałeś w mojej sypialni:
- Wiem i właśnie dlatego cię wybrałem. - Odchodzisz.
|
|