Nefariel
Powiew wiatru
Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
Witam. ^ To mój pierwszy tekst na forum, mam nadzieję, że zostanie konstruktywnie skonstruowany.
Autor: Nefariel
Bety: brak
Paring: Pain x Itachi, chociaż wątkiem głównym jest raczej przyjaźń Paina z Konan.
Ostrzeżenia: Raczej brak. Świat kanoniczny, bohaterowie też.
Pain nie spał. Pain się wyłączał.
Nagato zawsze uważał to za wygodne rozwiązanie, ale praktyczność i romantyczność rzadko szły ze sobą w parze.
Wyłączone ciała Paina nie potrzebowały łóżka. Zakochany w Itachim Nagato owszem. Wprawdzie Itachi łóżko posiadał, ale przywódca Brzasku uważałby uprawianie miłości z podwładnym w jego kwaterach za ujmę na honorze.
- Potrzebujesz czegoś? - rozległ się cichy, ale wyraźny głos Konan wpatrującej się w plecy Paina Tendo, który siedział na jęzorze statui.
Odwrócił głowę, spojrzał na nią.
- Tak – odparł niemal obojętnie. - Potrzebuję.
- Rozumiem.
Kobieta skinęła głową, odwróciła się i weszła do ust psychodelicznej rzeźby.
Nie spytała, czego potrzebował. Nigdy nie musiała o nic pytać; jeśli pytała, znaczyło to, że się z nim nie zgadza.
Wróciła po niecałym kwadransie.
- Chodź – powiedziała.
Wstał, ruszył w jej stronę. Konan zaprowadziła go przed drzwi do pomieszczenia, które do tej pory uważał za składzik na miotły.
Usta jej nie drgnęły, ale spojrzenie miała mniej chłodne niż zwykle. Uśmiechała się.
- Proszę, otwórz drzwi – powiedziała.
Otworzył. I, chociaż trudno było zrobić na nim wrażenie, zaniemówił.
Przed oczami miał niewielki, przytulny pokoik. Pośrodku stał mały, okrągły stolik w gustownym odcieniu szarości, a pod oknem mieściło się ogromne, małżeńskie łoże z białym baldachimem. Zasłonki, baldachim i leżące na stoliczku róże były zrobione z delikatnego, lekkiego papieru, ale Pain nie potrafił rozpoznać materiału, z którego wykonano meble i pościel.
- To dla ciebie – powiedziała Konan. - I dla Itachiego. Mam nadzieję, że wam się... Przysłuży.
Była wesoła i zadowolona z siebie, dlatego dużo mówiła. A Pain, chociaż znał ją od dziecka, po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna musiał ją o coś spytać.
- Jak...?
Kąciki ust lekko drgnęły jej lekko w jednym z najszerszych uśmiechów, jakie widział u niej od dwudziestu lat.
Oparła się o zagłówek łoża, od niechcenia postukała w niego paznokciami. Rozległ się specyficzny dźwięk jasno mówiący, że materiał jest bardzo lekki.
- Papier – powiedziała cicho. - To nie tylko origami, Pain.
|
|