Nigra
Powiew wiatru
Dołączył: 01 Maj 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
Tytuł: Jealous
Autor: kimsoohanmoo
Link do oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumacz: Nigra
Beta: satsuki. Dziękuję ślicznie:*
Paring: Jin Akanishi/Kazyua Kamenashi
Rating: PG-13 (w sumie nic takiego nie ma strasznego)
Opis: Reio (młodszy brat Jina), ma plan, który działa niezawodnie dopóki dotyczy jego brata. Jin jest zazdrosny. Bardzo zazdrosny, ale pytanie o kogo?
Zazdrośnik
Jin był wściekły... niewyobrażalnie wściekły, jak jeszcze nigdy dotąd.
Niech go szlag... odważył się flirtować z moim bratem...
Zabiję go...
Lata przyjaźni poszły w niepamięć, dzięki niepewności, którą Akanishi Jin teraz czuł. Wspomnienie Kame karmiącego jego młodszego brata truskawkami, wypełniało jego myśli. Jego brat chętnie otworzył usta i ugryzł truskawkę trzymaną przez Kamenashiego, ale to nie koniec... Jego brat... Jego niewinny brat wziął do ust palce Kame i zaczął je ssać. Kame krzyknął zaskoczony, ale niech go cholera weźmie, zachichotał, a potem obaj wybuchli śmiechem, jakby właśnie stało się coś zabawnego.
Jin kochał brata, ale widząc go śmiejącego się z jego najlepszym przyjacielem, nie czuł żadnej radości. Wiedział, że trochę głupio być zazdrosnym o dobry kontakt między nimi, ale nie mógł nic na to poradzić. Powinien być szczęśliwy, prawda? Jednak był daleki od tego uczucia.
Miał ochotę udusić brata, za to że tak dobrze bawił się w towarzystwie Kame. Kusiło go, by zabić Kame za bycie takim słodkim w stosunku do jego brata.
Cholerna racja, był zazdrosny, tylko pytanie o kogo?
- Jeśli ściśniesz jeszcze mocniej, cała oranżada pryśnie na ciebie - Pi ogłosił swoją obecność, uderzając Jina w głowę.
- Ała. To bolało. Co, do cholery, jest z tobą nie tak? - Jin pomasował obolałe miejsce.
- Byłeś daleko stąd, więc pomyślałem, że to sprowadzi cię na ziemię I w ogóle... Co jest nie tak z tobą?! - odpowiedział pytaniem Pi, kiedy Jin spojrzał na swój napój i zaciśniętą na puszce pięść.
- Po prostu... myślałem.
- Myślałeś?! Serio?! Niemożliwe, Jin Akanishi i myślenie?! Wow! - Sarkazm Pi tylko pogarszał sytuację.
- To nie jest śmieszne, Pi. - Jin zaczął się naprawdę denerwować.
- Dobrze, więc o co chodzi? - zapytał Pi, ignorując wkurzony wyraz twarzy przyjaciela.
- O Kame - odpowiedział Jin.
- Co z nim? Ach, a tak a'propos właśnie tu idzie. - Pi poklepał miejsce obok siebie, zachęcając Kame aby usiadł, co ten oczywiście zrobił.
- Hej, przystojniaku - pozdrowił go Pi, a Jin miał ochotę pacnąć przyjaciela, aby ten przestał tak ostentacyjnie ogłaszać obecność Kame.
- Chrzań się, przystojniaku - odpalił Kame, patrząc na Jina i Pi. - Co u was?
- Jin właśnie miał zamiar powiedzieć mi coś o... - Jin spojrzał na Pi, dając mu do zrozumienia, że znalazł się w sytuacji, w której powinien skłamać, więc skłamał: - o Reio.
Przeklęty Pi! Ze wszystkich ludzi, dlaczego to musiał być mój brat. Zabiję cię... później.
- Naprawdę? Co z Reio? - Jin nie lubił sposobu, w jaki Kame mówił o jego bracie, jakby znali się od urodzenia i byli najlepszymi przyjaciółmi.
- Nic - odpowiedział szybko Jin, zanim Pi mógłby palnąć coś głupiego i wtedy uderzyło go... Kame nazwał mojego brata po imieniu? Kiedy tak bardzo zbliżyli się do siebie? Dziesięć lat byli przyjaciółmi, a Kame nigdy nie powiedział do niego "Jin". Co, do cholery? Kurewsko zabolało.
-Och, Akanishi, możesz przekazać to Reio? - Kame wyciągnął z torby elegancko owinięte pudełko, wyglądające jak bento... bento... bento... BENTO?! - Obiecałem Reio niespodziankę na lunch, więc zrobiłem mu to. - Podał Jinowi opakowanie, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że wściekłość przyjaciela rośnie. Zrobił dla mojego brata cholerne bento? Jakby byli parą albo coś w tym stylu? Zaraz, parą? Boże, nie, nie, NIE!
- Szczęściarz z niego - Jin usłyszał własne myśli, wypowiedziane na głos przez Pi, podziwiającego pudełko z lunchem, pukając w nie non stop.
- Mogę zrobić dla ciebie też, jeśli lubisz - zaoferował Kame, a oczy Pi zaświeciły się ze szczęscia.
Przeklęty Kame. Kim ty jesteś? Kucharzem? - Jin przeklinał w myślach.
- Co jest? Jesteś cholernym kucharzem? - Świetnie, Jin, po prostu wspaniale. Teraz palnąłeś na głos wszystko.
- Też chcesz, Akanishi? Wszystko co musisz zrobić to poprosić, nie musisz od razu być złośliwy. - Kame skrzywił się na niezwykłą postawę przyjaciela.
- Nie, dziękuję, Kamenashi. Nie potrzebuję twojego własnoręcznie zrobionego obiadu. - Kłamca, kłamca...
- Jak chcesz. Muszę iść, do zobaczenia później, Pi... Akanishi. - Z ostatnim poirytowanym spojrzeniem, Kame odszedł.
- Hej, co się z tobą dzieje? - zapytał Pi, biorąc od Jina bento.
- Zadaję sobie to samo pytanie - odpowiedział Jin, patrząc jak bento znika we wnętrzu jego torby. Wstał.
- Idę do domu, Pi. - Nie czekając na odpowiedź, odszedł, zostawiając Pi samego.
***
Położył pudełko z lunchem na stole i czekał, aż jego brat wyjdzie ze swojego pokoju.
- Bento Kazu-chana, łał. - Jin porzucił swoje rozmyślania i spojrzał na brata, wyglądającego na - och! - szczęśliwego. Parsknął cicho.
- Poprosił mnie, żebym ci to przekazał, i tak w ogóle, od kiedy nazywasz go Kazu-chan? - Chciał nazywać przyjaciela swoim ulubionym żółwikiem, ale zwalczył to pragnienie, myśląc, że Kame mógłby go za to znienawidzić, a teraz jego brat będzie go tym drażnił. Trafił do piekła.
- Ech? Od ubiegłego tygodnia. Pomyślałem, że Kazu-chan pasuje do niego doskonale, a on się zgodził, żebym go tak nazywał. - Reio uśmiechnął się. - Coś nie tak, braciszku? Jesteś zazdrosny? - Jin spojrzał na niego.
- Zazdrosny? Ha! Dlaczego miałbym być zazdrosny? Poza tym, jeśli byłbym zazdrosny to tylko o Kame, ponieważ spędzasz z nim więcej czasu niż ze swoim własnym bratem. - Jin prychnął z dezaprobatą.
- Skoro tak mówisz... Ach, tak swoją drogą, Kame wpadnie dzisiaj na noc, a ponieważ nie mamy wolnwgo pokoju będzie spał ze mną. - Reio posłał Jinowi jeszcze jeden z tych swoich wszystkowiedzących uśmiechów.
Zaraz, Kame będzie spał z Reio? W sensie... spał? Z Reio? Boże! To nie może się dziać naprawdę, dzikie myśli przelatywały przez umysł Jina. Jeśli jego brat powie jeszcze jedno słowo, jego cierpliwość na pewno się skończy.
- Spójrz prawdzie w oczy, Jin, jesteś zazdrosny i to nie dlatego, że spędzam więcej czasu z Kame niż z tobą, ale dlatego, że Kame spędza więcej czasu ze mną niż z tobą. - Plan Reio działał... był o tym przekonany, ale dla uzykania całkowitej pewności, postanowił wyciągnąć z rękawa dodatkowe asy.
- Nie mówisz z sensem - Jin w kółko zaprzeczał oczywistym faktom.
- Ok, w porządku. Skoro jesteś całkowicie pewien, że cię to nie obchodzi... Mam zamiar zadzwonić teraz do Kazu-chana i nawet jeśli cię to bardzo, bardzo nie interesuje, mam zamiar podzielić się moimi planami na noc... Myślę, że przed snem weźmiemy razem kąpiel. - Tak! To musiało być to! błagał Reio. Był pewien, że coś pękło i teraz Jin przystąpi do działania.
- NIE zamierzasz dzwonić do Kazuyi i NIE bedziesz brał z nim kąpieli, a już na pewno, do cholery, NIE będziesz z nim spał! Zapomnij, Reio... Ukrócę to. Pójdę do mieszkania Kamena... Kazuyi, żeby wyjaśnic te dziwne, irytujące uczucia, którą mną targają. Zamknij się i módl, żebym nie zrobił niczego głupiego. - Jin chwycił telefon i wyszedł z domu.
- Ty zawsze robisz coś głupiego Bakanishi. - Reio znalazł swój telefon i wykręcił znajomy numer.
- Hej, Piiiiiii!!! Udało się! Udało się! Jin jest w drodze do mieszkania Kazu-chana. A ja jestem saaaaaam... chcesz pograć w gry wideo?!
***
Tymczasem w mieszkaniu Kazuyi. A dokładniej w jego łóżku.
- Jakim cudem wylądowaliśmy w łóżku? - zapytał niewinnie Kazuya, przytulając się do ciepłego ciała przyjaciela..
- Niech mnie szlag, jeśli wiem. To było tak, jakby w momencie kiedy otworzyłeś te cholerne drzwi, coś eksplodowało, jak to nazywają "napięcie seksualne", a następną rzeczą, którą pamiętam jesteśmy my, zaplątani w twoje prześcieradło - Jin zaoferował logiczne wyjaśnienie sytuacji.
- A tak w ogóle, po co tu przyszedłeś? - Kazuya miał ochotę wyśmiać swoje pytanie. To było zabawne, pytać po tym, co się między nimi już wydarzyło.
- Czy to nie jest teraz oczywiste? Kocham Cię - odpowiedział poważnie starszy chłopak.
- Och. - Udało się wyszeptać Kazuyi.
- Otworzyłem przed tobą swoje serce i to wszystko co dostanę? Och? - Jin wydawał się być przerażony.
- Co chcesz, żebym powiedział?
- Powiedz mi, że tez mnie kochasz, albo przynajmniej, że ci się podobało - zaproponował Jin.
- Podobało mi się. Pozwól, że też zadam pytanie. Kiedy uświadomiłeś sobie, że mnie kochasz? - zapytał z zaciekawieniem młodszy chłopak.
- No coż... kiedy poczułem coś w rodzaju zazdości.
- Zazdrości? O kogo?
- Reio.
- Reio?
- Przestań mnie papugować, to nie jest miłe. Ostatnio spędzałeś więcej czasu z nim i jeszcze nie tak dawno temu Reio oznajmił mi, że przyjdziesz do naszego domu i weźmiecie razem kąpiel, a potem będziecie spać razem... w jednym łóżku! JEDNO ŁÓŻKO, KAZUYA! Możesz sobie wyobrazić, jak to odebrałem?! I powiedział mi, że wyglądam zabawnie! Zabawnie! Ha! - Tyrada Jina nie miała końca.
- Mogę sobie wyobrazić. Teraz też wyglądasz zabawnie. Jeśli chodzi o to, że spędzam z nim dużo czasu... Poprosił mnie o korepetycje z matematyki, bo podobno jego starszy brat jest do niczego - wyjaśnił Kazuya, nie przestając chichotać.
- Śmiej się, ale, hej! Reio nie wspomniał o żadnych korepetycjach - wymamrotał Jin.
- Nie znałem cię od tej strony, Akanishi. Jesteśmy przyjaciółmi od lat, ale ta zazdrość i twoje głupie zachowanie jest dla mnie zupełną nowością - dokuczał Kazuya.
- I czyja to wina? Spędzasz więcej czasu z moim bratem - Jin ponownie poruszył tę kwestię, ale Kazuya zignorował go, kontynuując tłumaczenie.
- A co do moich wieczornych odwiedzin... Nic o tym nie wiedziałem. Wygląda na to, że twój brat próbował nas zeswatać... przez wywołanie twojej zazdrości - Kazuyi wreszcie udało się ułożyć wszystkie elementy układanki. Jin powoli także zaczynał rozumieć sytuację.
- Gnojek! Zabiję go! - Jin brzmiał na wpół poważnie... ale nie do końca.
- Nie zabijesz. Za bardzo go kochasz - uśmiechnął się Kazuya.
- Taa, racja. A co z twoim Też Cię kocham? Jeszcze mi nie odpowiedziałeś, Kazuya.
- Och, myślałem, że to teraz dosyć oczywiste... Kochałem cię... od lat - wyznał wreszcie Kazuya.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi! - rzucił oskarżycielsko Jin.
- Może chciałem, żebyć poczuł do mnie to samo, a może żebyś był zazdrosny o ludzi, będących blisko mnie. Dzięki twojemu bratu, ty przyznałeś się pierwszy - zachichotał Kazuya.
- Tak, możliwe... Dzięki niemu - Jin zakończył dyskusję, otrzymując wszystkie wyjaśnienia. Przyciagnął młodszego chłopaka bliżej... nie pozostawiając między nimi ani centymatra wolnej przestrzeni.
FIN
|
|