Slayerka
Chłodny podmuch
Dołączył: 01 Maj 2012
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
|
Tytuł: Utrzymanek
Autor: Slayerka
Beta: Tyone (;*)
Rating: +18
Parring: Snarry
Ostrzeżenia: wulgarne słownictwo, gwałt (choć brak graficznego opisu), wykorzystywanie, przemoc fizyczna i psychiczna, w przyszłości scena/y erotyczna/e, moje pisanie – co powinno być największym ostrzeżeniem.^^
Prolog
— Utrzymanek.
Jedno słowo, a ile bólu potrafi sprawić. Szczególnie gdy pochodzi z ust tej szczególnej osoby.
Pod swoim adresem słyszał wiele różnych wyrażeń. Dziwak, bachor, podrzutek, kłamca, zdrajca, oszust, morderca. Nie były przyjemne. Nigdy nie są przyjemne. Jednak po pewnym czasie dawał radę się do tego przyzwyczaić. Rodzina go nie cierpiała, czarodziejski świat albo kochał, albo nienawidził, w zależności od humoru i panujących aktualnie przekonań. Z przyjaciółmi również czasami się kłócił i w gniewie mówili sobie coś niemiłego.
On nienawidził go od samego początku i nigdy tego nie ukrywał.
Nasza wspaniałość, nasza znakomitość.
Do tej pory jednak jeszcze nigdy nie zwracał się do niego takim głosem: pełnym pogardy, zniesmaczenia, nawet obrzydzenia.
I to bolało, szczególnie w połączeniu ze znaczeniem tego słowa. Czy on naprawdę uważał Pottera za dziwkę?
A Harry? Kochał go. I to było złe. Był świadomy, że uczucie nie zniknie, nieważne, co jeszcze usłyszy, nieważne, co się stanie. Dla niego był gotów zrobić wszystko. Tylko świadomość tego, dlaczego stał się tym, kim się stał – dziwką, prawda? – pozwalała spojrzeć mu prosto w oczy i odpowiedzieć:
— Ma pan z tym jakiś problem?
— Ależ skąd, Potter. Nie obchodzi mnie, czyje łóżko pan ogrzewa. Po prostu nie spodziewałem się, że Chłopiec, Który Wygrał, chciałby zostać czyimś utrzymankiem. Ale masz rację. Po co pracować, skoro od czasu do czasu można się sprzedać i mieć zagwarantowaną przyjemną, spokojną przyszłość. Przy okazji zarobisz Wybitny z Obrony Przed Czarną Magią na sam koniec szkoły. Żyć, nie umierać, czyż nie, Potter? Szczególnie żyć możesz teraz, gdy stałeś się bohaterem. — Ostatnie słowo w ustach wielu było pochwałą. W jego brzmiało jak obelga.
Pytał sam siebie, czy gdyby wypowiedź mężczyzny była prawdą, sprawiłaby mniej bólu? Czy uniknąłby tego ucisku w gardle, ledwo powstrzymywanych łez?
— Nawet jeśli, to ciągle nie jest pańska sprawa. A teraz przepraszam, moi przyjaciele na mnie czekają.
Tak. Znajdź sobie wymówkę i jak najszybciej opuść to miejsce. Opuść jego.
— Oczywiście — prychnął nauczyciel. — Po ciężkim dniu pracy należy się chwila odpoczynku.
— Ma pan rację. Muszę przecież nabrać sił na jutro.
Potter odwrócił się i ruszył wzdłuż korytarza, zostawiając za sobą zarówno kwatery nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, jak i oniemiałego mistrza eliksirów.
|
|