Forum  Strona Główna  

 


Forum Strona Główna -> Fanfiction / Literatura / Harry Potter / +18 -> [NZ] Lamir (11/14) [SS/HP] +18 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post  - Wysłany: Śro 14:29, 25 Lip 2012  
Satanachia.
Moderator
Moderator



Dołączył: 21 Lip 2012
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5



O, siódmy. Nawet Harry uznał Snape'a jako swego towarzysza.. No cóż, można było się tego spodziewać, przecież musiało to w końcu nastąpić. Chociaż.. Potter zachowuje się coraz bardziej irracjonalnie. Zrobił się z niego taki.. histeryk. Brr. Nawet mną to trzęsie. Zbawca Magicznego Świata ponownie przejawia swą histeryczną stronę. Jak on ma wygrać z Voldemortem? o_o

No nic. Life is life. Coraz bardziej nie lubię Harry'ego, takie ciepłe kluchy się z niego zrobiły.
Satan.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:06, 25 Lip 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Lamir

Ta część dedykowana jest Sarze R. i jej fanatyzmowi do Ayase Very Happy

Cz.8.


Harry budził się powoli. Wręcz nie chciał odchodzić z tej cudnej świadomości nie-czucia, nie-myślenia, nie-bycia. Jednak teraz coś przyjemnego obejmowało go i czuł się bezpieczny, jak nigdy dotąd. Wszystko wróciło w jednej chwili. Przypomniał sobie, co się działo kilka godzin wcześniej.
Otworzył szeroko oczy i zobaczył, jak czarne źrenice Severusa obserwują go uważnie. Jego ramię dotykało biodra Harry’ego, a palce muskały skórę, powodując przyjemny dreszcz w lędźwiach. Chłopak jęknął cicho, przysuwając się bliżej i ocierając o mężczyznę. Ironiczny uśmiech już go nie drażnił, nawet wręcz przeciwnie. Wiedział, że Severus właśnie w ten specyficzny sposób okazuje swoje zadowolenie na jego reakcję.
— Cudowny. — Szept, wypowiedziany wprost przy uchu i zakończony ukąszeniem małżowiny, spowodował tylko kolejną reakcję.
Harry sam nie wiedział, skąd wziął na to odwagę, ale pchnął mężczyznę na plecy i położył się na nim, nie przestając ocierać się o strategiczne miejsce. Pomruk, który w efekcie tego działania wydał Severus, brzmiał jak muzyka. Dłonie mężczyzny złapały go za biodra i ścisnęły mocno, zatrzymując w miejscu. Chłopak wyprostował się nagle, czując, jak dłoń Severusa zjeżdża niżej, drażniąc to miejsce.
— Severusie, proszę — jęknął, czując tylko ochotę na więcej.
Jego biodra drgnęły spazmatycznie, gdy ciało dotknęło drugiego, unoszącego się specjalnie, by nim zawładnąć, i to dogłębnie.
— Taki gorący i ciasny — mruknął Snape, rozszerzając odrobinę nogi, tak by pośladki Harry’ego dotknęły jego ud, a on sam mógł kontynuować przygotowania dla czegoś większego i bardziej spragnionego uwagi niż palce.
Potter odchylił się do tyłu, przytrzymywany za plecy, pozwalając znów zawładnąć się temu mężczyźnie. Pocałunki na jego piersi stały się zachłanne, pragnące jedynie więcej, bardziej, już.
— Severusie...
Biodra Harry’ego zostały uniesione i gorąco dotknęło jego wejścia.
— Harry... jesteś tylko mój... — Ciężki od pożądania głos Severusa spowodował tylko jedno.
Chłopak, patrząc w oczy towarzysza, nabił się jednym mocnym i pewnym ruchem z głośnym krzykiem. Snape dołączył do niego, przytrzymując go w miejscu.
— Idiota. Nie krzywdź się! — warknął i pocałował go w spocone czoło i zamknięte z bólu oczy.
Dłoń masowała plecy odprężającym ruchem. Gdy ciało Harry’ego przyzwyczajało się do tak nagłego wtargnięcia, Severus położył się znów na plecach, ciągnąc za sobą ciężko oddychającego towarzysza. Harry chciał tylko jednego. Aby móc się poruszyć, jednak ramię Severusa trzymało go w miejscu.
— Spokojnie, Harry. Zajmę się tobą.
Uniósł jego twarz i pocałował, przejmując całkowicie kontrolę nad jego językiem. Czując, że chłopak rozluźnił się całkowicie, leżąc swobodnie na jego piersi, uniósł biodra wbijając się głębiej. Harry jęknął wprost w jego usta i oderwał się, prostując i wyginając do tyłu. Teraz, klęcząc na Severusie, nie myślał o niczym innym tylko o tym żarze, który ciągle rósł. Zaczął unosić się i opadać na towarzysza, słuchając tej jedynej muzyki, jaką śpiewał wraz z nim Severus. Nic więcej się teraz nie liczyło. Nic, poza dłonią, która objęła go tam, gdzie kumulowała się cała jego przyjemność.
— Dojdź dla mnie, Harry. Teraz. — Te słowa były dla niego wszystkim.
Prośbą, rozkazem, błaganiem, po prostu wszystkim. Krzyk uciekł z płuc chłopaka wraz z ekstazą spełnienia.
— Piękny. — Severus uniósł mokrą dłoń do ust.
Oczy Gryfona otworzyły się szeroko, gdy język mężczyzny dotknął palców, oblizując je powoli. Serce biło w jego piersi tak mocno, że myślał, iż zaraz z niej wyskoczy.
Jednak Severus jeszcze nie skończył. Gdy patrzył na szok Pottera, jego biodra znów zaczęły się poruszać. Przyciągnął chłopaka do siebie i wbijał się w niego coraz szybciej. Nie trwało długo i Harry poczuł, jak towarzysz dochodzi w nim intensywnie, wyrzucając głowę do tyłu z głośnym jękiem. Uśmiechnął się i złożył pocałunek na jego piersi, w miejscu, gdzie biło serce.
Dłoń Snape’a rozczochrała mu włosy, a z ust wyrwało się ciche westchnięcie.
— Harry, jeśli nie wstaniemy, to szkołę rozniosą plotki — rzucił, gdy doszedł do siebie.
— To byłoby straszne — zaśmiał się słabo chłopak, unosząc głowę.
— Nieznośny bachor! — warknął Snape.
Wysunął się z Harry’ego, który jęknął w zawodzie na tę rozłąkę.
— Idź się wykąp. — Pocałował go na pocieszenie w ramię. — Każę przynieść twoje rzeczy.
— Tak jest! — zasalutował Harry z uśmiechem i ruszył w stronę łazienki.
Nagle przystanął, patrząc na własną pierś, a potem zerkając przez ramię na plecy.
— Widzę, że nareszcie zauważyłeś — spostrzegł jego zachowanie profesor.
Chłopak zatoczył się nagle na ścianę. Severus natychmiast podbiegł do niego, łapiąc pod ramię. Zaraz też musiał podnieść go na ręce, bo chłopak stracił przytomność. Zdziwił się tym trochę. Nie przypuszczał, że taka będzie reakcja na schowanie skrzydeł i pojawienie się znaków zjednoczenia. Jednak coś go zaniepokoiło. Chłopak był za ciepły. Podczas stosunku składał to na karb intensywności połączenia, ale teraz to nie było wymówką.
Położył towarzysza z powrotem na łóżku, oczyszczając i jego, i pościel. Na sobie zastosował te same czary, obiecując sobie kąpiel później, i wezwał Pomfrey.

**

— Nareszcie się obudziłeś! — usłyszał Harry zaraz po otwarciu oczu i burza kasztanowych włosów zasypała jego twarz, a mocny uścisk omal nie pozbawił go tchu.
— Panno Granger! Proszę nie krzyczeć — oburzony głos Severusa odbił się od ścian echem.
— Przepraszam, profesorze. Harry się właśnie obudził!
Potter rozpoznał salę szpitalną i zastanawiał się, co się stało, że znalazł się właśnie w niej. Podniósł się ostrożnie i rozejrzał. Hermiona siedziała koło jego łóżka szeroko uśmiechnięta i dziwnie zarumieniona. Za nią, w towarzystwie Poppy, stał Severus, na którego widok Harry uśmiechnął się słabo.
— Skoro Potter łaskawie już się wyspał, to wracam do swoich obowiązków — rzucił chłodno Snape i obrócił się z zawirowaniem szat.
Trzask drzwi było jedynym, co usłyszał jeszcze od niego Harry. Westchnął ciężko i odwrócił się do dziewczyny.
— Co przegapiłem?
— Nic szczególnego. Przynajmniej w mojej obecności nic się nie działo. Szukałam cię, bo nie pojawiłeś się na śniadaniu.
Podeszła do nich pielęgniarka, przerywając rozmowę.
— Panie Potter, radzę następnym razem nie spać na Wieży Astronomicznej. To nie jest dobre miejsce, rozumiemy się? Poza lekką gorączką nic ci nie dolegało, ale dałam ci już eliksir, więc spokojnie możesz iść na swoje zajęcia — przekazała i zostawiła ich samych po położeniu jego ubrań na krawędzi łóżka.
Chłopak wstał.
— Harry... Nie chcę być niegrzeczna, ale ty raczej nie spałeś na Wieży, prawda? — Hermiona uśmiechnęła się do niego zarumieniona. — Tam raczej nie straciłbyś skrzydeł.
Harry automatycznie sięgnął ręką, dotykając pleców. Jak na zawołanie skrzydła wysunęły się, rozszarpując szpitalną koszulę. Jednak tym razem nie czuł bólu, tylko mrowienie przechodzące wzdłuż kręgosłupa.
— Nie straciłeś, to można zauważyć — stwierdziła Hermiona. — A te znaki?
Potter ściągnął do końca i tak uszkodzoną już koszulę i przyjrzał się dokładniej znakom, zdobiącym jego pierś, część brzucha i ramię aż do łokcia.
— To z powodu profesora Snape’a, prawda? — zapytała dziewczyna konspiracyjnym szeptem.
Znaki, jak nazwała je Hermiona, były złotymi liniami, biegnącymi w bliznach, łącząc je wszystkie ze sobą po tej części ciała. W dotyku były lekko wypukłe, jakby narysowane woskiem. Ich epicentrum znajdowało się na sercu Harry’ego, potem rozlewały się spiralnymi falami.
— Dokąd one sięgają? — spytała Granger, gdy z ciekawości zajrzał pod pasek spodni.
Jego zaczerwieniona twarz mówiła sama za siebie.
— Aha, aż tam! — zrozumiała tę aluzję, zresztą bardzo obrazową dla jej wyobraźni.
— Hermiono! Nie masz za grosz wstydu! Jestem chłopakiem!
— Już raczej mężczyzną — zaczęła się z nim droczyć.
— Hej!
— Dobra, dobra! Już nie będę! — zaśmiała się i gdy znikał w łazience, zawołała: — Ale trochę szczegółów bym posłuchała.
Harry tylko trzasnął drzwiami w odpowiedzi.
— Jesteś niemożliwa — zauważył, gdy szli na zaklęcia. — Czy to aż tak łatwo spostrzec, że ja i Severus jesteśmy...
— Severus...? — mruknęła, znów się uśmiechając. — A gdzie podział się tłustowłosy dupek? Dobra! Nic nie mówiłam! — rzuciła szybko, widząc pojedynczą błyskawicę, przelatującą po skrzydle. — Rozumiem, Harry.
Chłopak odetchnął głęboko. Nie przypuszczał, że niby zabawna kiedyś uwaga o Severusie tak go wkurzy.
— Przepraszam. Po prostu teraz widzę w nim kogoś innego. Nie patrzę na niego przez pryzmat zniewag, obelg i niesłusznych szlabanów.
— Widzę, że trochę rozmawialiście.
— Trochę? — chrząknął i uśmiechnął się, a zaraz potem spoważniał. — Co wiesz o zjednoczeniu towarzyszy?
Hermiona potknęła się, słysząc to pytanie.
— Wiedziałam! — krzyknęła, zwracając na siebie uwagę uczniów, krążących po korytarzach.
— Co? — Harry w ogóle nie rozumiał dziś dziewczyny.
Rozglądnęła się na boki i szepnęła do ucha Harry’ego:
— Zrobiliście to, prawda? Złożyliście przysięgę i kochaliście się?
— Przysięgę? — Harry jak przez mgłę przypomniał sobie słowa Severusa i swoje. — Tak, złożyliśmy przysięgę.
— I?
— Co „i”?
— Połączyłeś się z nim? Kochaliście się?
Zarumieniony jak dojrzały pomidor Harry zdołał tylko kiwnąć głową. Dziewczyna zachichotała.
— W takim razie, Harry, gratuluję. Przepraszam za wcześniejsze insynuacje. Masz teraz towarzysza, a w pewnym sensie męża. Nie będę dopytywać się, kto był dominujący, to nie moja sprawa, ale mogę uznać, że obaj jesteście teraz w związku małżeńskim zawartym magicznie. Potwierdzenie pewnie dostaniesz wkrótce — wyłuszczyła mu sprawę.
— Potwierdzenie?
— Tak, z Ministerstwa Magii.
Musieli skończyć, bo weszli właśnie do klasy. Harry jak na szpilkach czekał na porę obiadową. I nie dlatego, że był głodny, choć był, ale dlatego, że chciał zobaczyć Severusa.

**

— Severusie, chciałbym z tobą porozmawiać. Możesz wstąpić na herbatę?
Gdy mistrz eliksirów usłyszał to zakamuflowane polecenie, ścisnął tylko pięść i podążył za dyrektorem do jego gabinetu.
— Co masz zamiar teraz zrobić?
— Miałem ochotę zjeść obiad...
— Dobrze wiesz, że mówię o chłopaku — przerwał mu Dumbledore, stojąc przy grzędzie Fawkesa i głaszcząc go powoli. — Co zrobisz, gdy Tom zażąda, byś go przyprowadził.
— Oczywiście, że tego nie...
— Zrobisz. — Znów przerwał mu starzec. — To może być jedyna szansa Harry’ego, by zbliżył się aż tak do Riddle’a.
Severus patrzył na czarodzieja, nie okazując nawet drgnięciem, co myśli o takim planie.
— Jak sobie wyobrażasz takie spotkanie tej dwójki? To ciągle dzieciak, nawet nie zna odpowiednich zaklęć, by stanąć przed Czarnym Panem, który Niewybaczalnymi szafuje na prawo i lewo bez najmniejszego problemu.
— Ten problem sam się rozwiąże. Harry ma szczęście wychodzenia bez szwanku z każdych opałów. Jest jak kot, zawsze spada na cztery łapy.
— A co, jeśli tego nie zrobię?
— Harry pójdzie. Będzie chciał postąpić słusznie, jak jego rodzice. Wie, jaka jest cena.
Severus milczał, już planując. Cokolwiek wymyśli któraś ze stron, on musi być krok naprzód, by chronić chłopaka.

**


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:07, 25 Lip 2012  
justusia7850
Chłodny podmuch



Dołączył: 08 Maj 2012
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


A ja uwielbiam Lamira. Był chyba pierwszym tekstem z odniesieniem do aniołów, który przeczytałam. Fakt, bohaterowie może i nie zachowują się do końca standardowo, ale przynajmniej mamy wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje, a przynajmniej powinniśmy odnaleźć to w tekście. Ja odnajduję.

Czuję potrzebę odniesienia się do komentarza Nefariel.
Cytat:
Bohaterowie zachowują się irracjonalnie i zupełnie jak nie oni. Wybacz, ale już sam koncept wujostwa torturującego Pottera jest mocno poroniony - a co, gdyby ktoś zobaczył sińce? Sińce, których na pewno nie nabiłby ćwiczący boks kuzyn? Dursleyowie zbyt dbali o opinię, by dopuścić się czegoś takiego.

Mamy tu przerysowaną wersję wujostwa Harry’ego, ale był taki moment wśród twórców ff, w którym niemal każdy tekst zawierał ostre sceny przemocy. Zdaje się, że po piątym tomie, kiedy to pani Rowling pozwoliła Severusovi(i czytelnikom) na poznanie kilku wspomnień Wybrańca. Pojawił się wtedy wysyp takich tekstów, szczególnie w Anglii, u nas były to raczej tłumaczenia. A Lamir i tak jest jednym z łagodniejszych opowiadań, jeżeli weźmiemy pod uwagę tę kwestię. Nie razi mnie to w każdym razie. Poza tym było to wymuszone warunkami życzenia.

Severus i Harry. Cóż, najbardziej nieprawdopodobny był chyba motyw z pocałunkiem w Wielkiej Sali, kiedy to Potter nie mógł się uspokoić po słowach Draco. Całą resztę rozumiem. Scena kąpieli mnie nie obrzydza i nie odstrasza, nie czuję też jakoby Potter miał tu być niczym pięciolatek. Wręcz przeciwnie. Dla mnie to jest normalna troska Severusa, no może trochę milsza odmiana(zawsze się w końcu o niego martwił, może w kanonie tylko ze względu na Lily, ale jednak) i odpowiednia reakcja krzywdzonego dziecka, które znajduje pomoc u swojego znienawidzonego nauczyciela. Krzywdy, jakie wyrządzał mu Snape nie mogą się tu równać z działaniami Vernona. I tu wracamy do warunków życzenia. Skoro mistrz eliksirów od zawsze wiedział, że Harry jest mu przeznaczony, to zapewne też wiedział(od jego matki - anielicy, bo jakżeby inaczej) w jaki sposób sprawić, żeby więź się pojawiła – nienawiść. Och! Dla mnie wszystko jasne. Poza tym, fakt, że Snape stał się miły jest w dużej mierze związany ze stanem w jakim znalazł chłopaka. Bo niby, jak można nie zacząć rozumieć kogoś, kim opiekuje się przez dłuższy czas. I co do tej opieki, że powinien się tym zajmować ktoś, kto się na tym zna… Przecież Severus się zna, a skoro w zamku nie było Popy, to gdzie mieli go niby leczyć? Święty Mungo odpada – to w końcu Złoty Chłopiec, zawsze ktoś może mu zagrażać.

Dumbledore. Nie żebym spolerowała, ale przecież wszystko było przemyślane w najdrobniejszych szczegółach… A w kanonie to niby dyrektor był taki czysty? Sam fakt, że posłał Harry’ego na pewną śmierć był straszny. Może on i wiedział(albo podejrzewał), że Potter nie umrze, ale Harry nie. Dumbledore zawsze był ukrywającym coś przed innymi manipulatorem, ale jednak stał po tej właściwej stronie.

Ron odsuwający się od Pottera też nie jest dla mnie niczym dziwnym. Zrobił to samo na czwartym roku. Żadna nowość. Już dziwniejsze jest odsuniecie się Neville’a.

Na koniec powiem, że cieszę się bardzo, że tekst znalazł się na forum. Mimo, że masz sporo innych, nowszych i bardziej dojrzałych, ten jest miły i czytanie go sprawia mi przyjemność. Słodko-gorzka opowieść o miłości i przynależności z magicznymi istotami na pierwszym planie.

Do błędów odnosić się nie będę, bo to nie moja działka. Zapewne jest ich trochę, jak zawsze i u wszystkic(bój się, jak Wnuczka postanowi zostawić swój ślad!).


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:21, 25 Lip 2012  
Nefariel
Powiew wiatru



Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


Cytat:
"Zmierzchu" przykładowo też pewne grupy ludzi nie trawią, a inne są wręcz fanatyczkami.

Bez urazy, ale porównywanie swojego dzieła do Zmierzchu to IMHO postrzelenie się w stopę. Fanatyczki Zmierzchu to niedojrzałe siksy, a ludzie, którzy go nie trawią, wytoczyli przeciw niemu konkretne zarzuty (nie wliczam tu kretynów, którym przeszkadza tylko to, że wampiry sparklą).
Poza tym szkoda, że nie przeczytałaś analizy. Wytknięto Ci w niej konkretne, poważne błędy.
Cytat:

Co do zachowania, tu bym się kłóciła - jak ty byś się zachowała gdyby po 6 tygodniach maltretowania ktoś w końcu wyciągnął do ciebie pomocną dłoń, nawet jeśli to w pewnym sensie wróg?

Na pewno nie jak zapłakany pięciolatek. Wdzięczność nie musi oznaczać pozbawienia postaci dotychczasowego charakteru, to dało się rozegrać lepiej.

Cytat:
Mamy tu przerysowaną wersję wujostwa Harry’ego,

Raczej narysowaną od nowa.

Cytat:
był taki moment wśród twórców ff, w którym niemal każdy tekst zawierał ostre sceny przemocy.

Cytat:
Poza tym było to wymuszone warunkami życzenia.

Co do obu tych argumentów - autorka ma własny rozum. Nie musi ani ślepo spełniać każdego życzenia, ani kierować się obecnymi trendami w ff. Powiedziałabym nawet, że to drugie jest wręcz niewskazane.[/quote]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:43, 25 Lip 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Cytat:

Cytat:
"Zmierzchu" przykładowo też pewne grupy ludzi nie trawią, a inne są wręcz fanatyczkami.

Bez urazy, ale porównywanie swojego dzieła do Zmierzchu to IMHO postrzelenie się w stopę. Fanatyczki Zmierzchu to niedojrzałe siksy, a ludzie, którzy go nie trawią, wytoczyli przeciw niemu konkretne zarzuty (nie wliczam tu kretynów, którym przeszkadza tylko to, że wampiry sparklą).

Nie chodziło mi porównywanie się do "dzieła" "Zmierzchu", nie miałam wcale takiego zamiaru, bo ani dziełem nie jest, ani ja taka dobra się nie uważam.

Cytat:
Poza tym szkoda, że nie przeczytałaś analizy. Wytknięto Ci w niej konkretne, poważne błędy.

Wystarczająco dużo przeczytałam, nawet napisałam do Armady swoje zdanie, na tyle, jak na analizę, która jest jaka jest.

Cytat:
Co do obu tych argumentów - autorka ma własny rozum. Nie musi ani ślepo spełniać każdego życzenia, ani kierować się obecnymi trendami w ff. Powiedziałabym nawet, że to drugie jest wręcz niewskazane.


I tu sie grubo mylisz. Po co w takim razie spełniać życzenia, jeśli nie uwzględni się to, o co prosił życzący? Co byś powiedziala, gdybym zaklepala sobie jakieś Twoje życzenie i pozmieniała najważniejsze jego punkty, bo akurat kierowanie sie trendami (które akurat tobie sie aktualnie podobają) jest niewskazane? Jak Ty byś się wtedy poczuła?
To jest życzenie.
Osobiście uznaję to za zabawę i ją lubię.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:51, 25 Lip 2012  
Nefariel
Powiew wiatru



Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


Hm, na Twoim miejscu W OGÓLE nie uwzględniałabym życzenia. Albo PRZEDYSKUTOWAŁA z autorką to i owo (np. uzgodniłabym, czy to ktoś inny mógłby się pastwić nad Harrym - bo do Dursleyów to nijak nie pasuje, ale już niewtajemniczeni koledzy Dudleya mogliby go poważnie pobić).


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 15:56, 25 Lip 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Ale nie byłaś na moim miejscu. Właśnie z powodu tych, a nie innych wytycznych przyjęłam życzenie, bo punkty mi pasowały. Dlaczego miałabym je zmieniać? A jakoś koledzy Dursleya nie załatwili by go tak, jak było zażyczone - to miało być długotrwałe, a pobicie jest jednorazowe. Musieliby go porwać i gdzieś przetrzymywać, a to zostałoby zauważone.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 16:03, 25 Lip 2012  
Sara R.
Obłok



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta


Nef, czy Ty widzisz, co piszesz? Sens spełnienia czyjegoś życzenia jest w tym, żeby spełnić czyjeś życzenie.
Zresztą sama strzelasz wycinkami z analizy, a swoje opinie jakieś mam? Osobiście uważam, że Potter będący hiper-piper-super-star to zły nawyk Zil, ale chyba przesadzasz każąc jej zamknąć się w lochu i cierpieć za grzechy.
Swoją drogą proszę używaj polskiego języka, a nie jakiś wstawek typu IMHO (wybacz, znam osobę, która sobie dodaje "yntelygencji" w ten sposób). Nie twierdze, że Ty tak robisz, ale to wygląda strasznie, szczególnie wobec zarzutów jakie stawiasz, a właściwie jakie przeczytałaś w analizatornii.
Lamir jaki jest każdy widzi, Zil pisała lepsze teksty, ale pisała też gorsze. Nie rozumiem też, dlaczego masz coś do życzeniodawcy. Ja też różnych rzeczy sobie życzę i nad kilkoma się zastanawiałam - na moje jeśli ktoś powiedziałby - "spełnienie Twoje życzenie, ale musisz zrezygnować z tego, tego i tamtego," to ile byłoby mnie w tym tekście? Życzenia są dla osób, które chcą przeczytać, coś na co mają pomysł, ale nie mają talentu pisarskiego.
Sądzę, że taka batalia jest bez sensu.
Ogólnie, ponieważ mamy tutaj zwyczaj rozmów pod tekstami, to trochę offtopnę, ale obok tematu - nie rozumiem tego całego analizowania. Według mnie można tekst faktycznie badać pod kontem ładu, składu, sensu i logiki. Jednak robienie tego w sposób prześmiewczy, a nie merytoryczny, tylko świadczy o niskim poziomie takich analizatorów.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 16:17, 25 Lip 2012  
Nefariel
Powiew wiatru



Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


Cytat:
Zresztą sama strzelasz wycinkami z analizy, a swoje opinie jakieś mam?

Nie strzeliłam ani jednym wycinkiem z analizy.
Cytat:
chyba przesadzasz każąc jej zamknąć się w lochu i cierpieć za grzechy.

Nie, polecam jedynie, by nie chwaliła się na forum publicznym konkretnym, bardzo słabym opowiadaniem.
Co do analiz - myślę, że inteligentne, konstruktywne wyśmianie czegoś słabszego niż słabe* nie świadczy o niskim poziomie. Wręcz przeciwnie.

*Akurat to opowiadanie jest po prostu słabe, pod względem bycia słabym nie umywa się np. do opek wspomnianej już Lampiry. Jego wyższość nad większością analizowanych opek zauważyli nawet sami analizatorzy, chwaląc jeden fragment - czego Zil pewnie nie zauważyła, skoro nie przeczytała całości.[/quote]


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 16:56, 25 Lip 2012  
Sara R.
Obłok



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta


Nef, forum jest właśnie po to, żeby się chwalić swoimi opowiadaniami i dzięki merytorycznej dyskusjom i komentarzom pracować nad swoim warsztatem.

Źle sformułowałam, chodziło mi o odnoszenie swojej opinii do opinii analizatornii.
Nie mniej, trochę się wszystkie rozgadałyśmy:) Pozwólmy się wypowiedzieć reszcie czytelników.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 16:56, 25 Lip 2012  
An-Nah
Komentator Miesiąca
Komentator Miesiąca



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ogólnopolska stolica mHroCku
Płeć: Kobieta


Nefariel, napisałaś to, czego ja bałam się napisać ze strachu przed podpadnięciem i wyjściem na jeszcze większą sukę, niż już wyszłam.

Zil, twój autorski tekst, który na tym forum pokazujesz, ma ręce i nogi, pokazujesz w nim, że myślisz i umiesz tworzyć fajne, sensowne historie. Analizatorzy przejechali tego fica walcem: nie bez powodu, przykro mi. Masz potencjał, możliwości tworzyć coś z sensem - tym się zajmij, zamiast wygrzebywać stare teksty, których jakość pozostawia naprawdę wiele do życzenia - przede wszystkim jeśli chodzi o sens.

"On" to dobre opowiadanie. Ten fic dobry nie jest.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 17:10, 25 Lip 2012  
Sara R.
Obłok



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta


Teraz użyję koloru moderatorskiego:
An-Nah, po to jest możliwość komentowania, żeby komentować, nie trzeba się niczego bać.
A najmniej wyrażenia własnej opinii, jakakolwiek by nie była, dobry autor, pracujący nad warsztatem z pewnością ją doceni.
Chyba, że chodzi Ci o to, że boisz się wyrazić swojej opinii o administracji, dlatego nie używamy kolorów na stałe, ponieważ oddzielamy sprawy administracyjno-moderatorskie od literackich.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 17:13, 25 Lip 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Spokojnie An-Nah, naprawdę cenię krytykę i na pewno nie mam z powodu odmiennego zdania na temat jakiego opowiadania czy to fanfiction, czy własnego wykorzystywać tego, że jestem Adminką.
żyjemy w państwie (podobno) demoktratyczny i każdy ma swoje zdanie, którym może się podzielić.

Co do "Lamira" - nie zamierzam go stąd usuwać i dokończę dodawanie. Nawet jeżeli będzie miał same krytyczne uwagi - czy to nie oto właśnie chodzi na forum by miało się wgląd i do tych złych historii?

Mam tylko nadzieję, że zamiast pustej dyskusji i przepychanek będą tu rozsądne komentarze, nawet jeśli krytykujące ff.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 17:15, 25 Lip 2012  
An-Nah
Komentator Miesiąca
Komentator Miesiąca



Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ogólnopolska stolica mHroCku
Płeć: Kobieta


Trochę trudno jednak opiniować tekst, który poznało się za pośrednictwem analizy i którego inaczej by się nie przeczytało - z tej prostej przyczyny, że fanfików czytuje się niewiele.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Wto 21:18, 07 Sie 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Lamir

Cz.9


Gdy Severus nie pojawił się na obiedzie, Harry ciężko westchnął. Profesor był pewnie zajęty czymś ważniejszym.
Poczta o tej porze była czymś niezwykłym. Bardzo rzadko zdarzało się, by przylatywał więcej niż jeden, dwa ptaki, ale teraz było ich o wiele więcej. Nawet McGonagall przerwała posiłek, zauważając tę anomalię. Najwięcej sów wylądowało przy stole Ślizgonów, ale oczywiście nie ominięto też pozostałych. Nawet Ron dostał list.
— Mam nadzieję, że mnie stąd zabierze — mruknął Weasley, odbierając zwój od ptaka, który natychmiast odleciał, odbijając się od ścian.
Errol, jak na swoje lata, ciągle wykonywał powierzone mu zadania, choć już nie tak sprawnie.
Gdy kilka wesołych krzyków rozniosło się po sali, Harry zaczął się rozglądać.
— Tata jutro mnie zabierze!
— Moi rodzice także! — zawtórował ktoś inny.
— Ginny! Coś ty napisała mamie?! — Wrzask Rona zagłuszył krzyki innych. — Odpisała mi, że mnie nie zabierze!
— Prawdę, Ron. Tylko prawdę, której ty zaślepiony zazdrością nie widzisz — odparła mu buńczucznie, wstając z miejsca.
— Jaką znowu prawdę?! Twierdzi, że nie ma nic przeciwko lamirom, a informacje o ich kradnięciu magii uważa za wyolbrzymione. Jakie wyolbrzymione?! Sama widziałaś jak zabrał magię Malfoya, choć nie twierdzę, że go żałuję.
— Sprowokował go. A gdybyś otworzył oczy, to zauważyłbyś, że Harry stanął wtedy w obronie Hermiony, czego ty nie zrobiłeś!
Kłótnia rodzeństwa była teraz w centrum zainteresowania innych. Listy stanęły na drugim miejscu.
Ron ucichł, mnąc pergamin. Wstał od stołu, rzucając listem o podłogę, a następnie odwrócił się i ruszył ku wyjściu z Wielkiej Sali.
— Żałuję, że mam taką nierozsądną siostrę oraz przyjaciółkę.
Harry’ego coś tknęło na te słowa. Może tylko zabolało go postępowanie Rona względem rodziny i przyjaciółki?
Weasley wyszedł, a rozmowy nabrały teraz nowego tempa. Jak Harry zrozumiał z ich urywków, spora część czystokrwistych uczniów zostanie zabrana ze szkoły z jego powodu. Mugole nie byli tak drastyczni. Niepokoili się i pytali o zabezpieczenia czy środki ochrony, ale nie zabierali dzieci.
Nauczyciele obserwowali przez cały posiłek głośne dyskusje i komentowali je po swojemu. Minerwa patrzyła na stół swojego Domu i zastanawiała się, co przyniesie przyszłość dla tej dwójki. Zauważyła znaki na ramieniu Gryfona i miała nadzieję, że wkrótce wyblakną, a najlepiej znikną. Lily nie nosiła ich zbyt długo po ślubie. Czerwieniła się za każdym razem, gdy pojawiały się na nowo i ktoś to spostrzegł. Jako przyjaciółka Lily Potter i członkini Zakonu Feniksa, znała pewną tajemnicę tej kobiety, której ta nikomu innemu nie zdradziła. Lily powierzyła jej ten sekret w tajemnicy przed wszystkimi. Minerwa do dziś nie rozumiała, dlaczego jej wygląd nikogo nie dziwił, nawet gdy widziano ją z siostrą czy z rodzicami. Przecież ona nigdy nie była do nich podobna. Bo jak adoptowane dziecko może być podobne?
Całkowicie inna postura, usposobienie, no i oczywiście wygląd. Ale teraz to już nieważne. Lily umarła, chroniąc swój skarb, potomka swego niezwykłego rodu.
Posiłek dobiegł końca i uczniowie zaczęli opuszczać salę. Ten jeden szczególny Gryfon ociągał się, jakby na kogoś czekał. Domyślała się, że chodzi o Severusa. Lily także nie lubiła za długo przebywać z dala od Jamesa. Będzie musiała porozmawiać z Albusem o przeniesieniu Harry’ego do kwater Severusa. W „każdym” sensie byli już małżeństwem, to mogła stwierdzić sama. Szesnaście lat to wciąż za młody wiek na małżeństwo, ale jeszcze nie tak dawno planowano zaślubiny, gdy dzieci były jeszcze w pieluchach.
Severus przynajmniej czuł coś do chłopaka. Może początkowo to było trochę nienormalne, wręcz chore, ale przecież się hamował. Poczekał. I gdyby nie ta sprawa z Dursleyami, czekałby nadal.
Może ta jego obsesja nie była naturalna? Może to sama obecność chłopca powodowała, że mistrz eliksirów zachowywał się tak a nie inaczej? Czy pociąg do towarzysza jest dwustronny? Czy obecność tego jednego lamira mogła tak oddziaływać na Severusa?
Już sama nie wiedziała co myśleć. Ufała jednak Lily oraz Severusowi, a skoro matka zaufała Ślizgonowi i powierzyła mu swoje jedyne dziecko, to ona zrobi to samo, tak jak zresztą obiecała.
Sala opustoszała całkowicie i pojawiły się skrzaty, by posprzątać. Zobaczyła z podium jak w drzwiach staje Severus i po rozejrzeniu się odchodzi. Westchnęła i sama ruszyła ku swoim obowiązkom.

**


Ogłoszenie przez dyrektora najbliższej soboty dniem na wyjście do Hogsmeade przyjęto w większości oklaskami. Ci uczniowie, którzy następnego dnia mieli wracać do domu z rodzicami, nie przyjęli tej informacji szczególnie wesoło. Harry ucieszył się, że profesor Snape pojawił się na kolacji. Lubił mieć z nim kontakt wzrokowy. Wystarczyło mu, że go widział. Wolał patrzeć na niego niż na podzielony na dwie połówki własny Dom. Seamus jako jedyny nie bał się usiąść obok niego. Reszta mugolaków nadal przebywała w pewnym oddaleniu. Oczywiście czystokrwiści siedzieli w większej odległości, powodując tym straszny ścisk wśród swoich.
— Harry, czy to prawda, że spełniasz życzenia, tak jak prawdziwy anioł? — Colin i Dennis stanęli naprzeciw, a młodszy z rodzeństwa mocno ściskał aparat.
Chłopak zerknął najpierw na Hermionę, a potem na Seamusa, ale oboje tylko wzruszyli ramionami, zostawiając mu decyzję.
— Eee... Raczej nie bardzo — odparł niepewnie.
— Luna mówiła, że wystarczy cię poprosić i ty się zgodzisz.
— Wiecie jaka jest Luna — zauważyła Granger. — Czasami mówi dziwne rzeczy.
— Ale my nie chcemy nic niezwykłego! —zawołał szybko Dennis.— Chciałem tylko prosić o zdjęcie z Harrym Potterem, gdy rozłoży skrzydła.
— Wiesz, że...
— Nie chcę go prowokować. Nie rozzłoszczę go prosząc. — Młodszy Gryfon nie dawał za wygraną. — Jedno zdjęcie! Proszę!
I choć Hermiona starała się powstrzymać Pottera, ten wstał i podszedł do Creeveyów
— Ok. Jedno zdjęcie, ale chcę odbitkę — uśmiechnął się. — Tak na pamiątkę.
— Harry! — Nadal nie ustępowała Hermiona. — A jeśli...?
— Spokojnie. Postaram się. No i zrobimy to szybko. Prawda? — uspokajał ją, zerkając na Colina.
— Jasne. Dzięki, Harry!
Pomimo że kolacja już prawie się kończyła, na sali było jeszcze sporo osób. Gdy Harry stanął za Dennisem, a Colin przygotowywał się do zrobienia zdjęcia, wszyscy patrzyli tylko na nich.
Szum rozkładanych skrzydeł zagłuszyło zbiorowe westchnięcie trwogi.
Colin pstryknął dwie, trzy fotki i było po wszystkim. Skrzydła wróciły złożone na plecy, a Dennis, uśmiechnięty od ucha do ucha, podziękował koledze i pobiegł uradowany do brata.
Nic się nie stało. Żadnych wyładowań, wynoszenia omdlałego z wyczerpania magicznego ucznia. Tylko kilka błysków flesza.
— Ta da! — Harry rozłożył teatralnie ramiona przed Granger.
— Jesteś niemożliwy — burknęła. — A gdyby...?
— Och, przestań! Po co gdybać? Nie miałem najmniejszego zamiaru pochłaniać jego magii. Nie czuję żadnej chęci, by kogokolwiek jej pozbawiać.
— I tak uważam, że to było nierozsądne. Jednak rozumiem, że teraz nie potrafisz odmówić prośbom. Coś z legend o aniołach jest prawdą w zachowaniu lamirów. Mam tylko nadzieję, że kiedyś nie przysporzy ci to kłopotów.
Poklepała go po ramieniu na pocieszenie.
— Harry ma rację, Hermiono — zauważyła Ginny, także wstając od stołu. — Musisz choć trochę uwierzyć w niego. Tak naprawdę to nic nie wiemy o zachowaniach lamirów. Może to, że ktoś prosi, a oni spełnią w jakiś sposób prośbę ma dla nich specjalne znaczenie?
— Nie bardzo rozumiem — żachnęła się Granger, marszcząc czoło i jednocześnie zapamiętując sobie nową pozycję do przeczytania.
— Wyobraźcie sobie Malfoya idącego w stronę Harry’ego. Dla niego byłoby ujmą na honorze, gdyby mu nie rzucił jakiejś kąśliwej uwagi. Skręciłoby go od środka. Z Harrym pewnie jest podobnie, jeśli chodzi o prośby.
— Osobiście nie czuję żadnego nakazu — zaczął bronić się Potter. — Miło jest komuś pomóc, jeżeli tak zwyczajnie po prostu można. To fajne uczucie.
Uśmiechnął się do nich, jednocześnie rozpinając szatę, bo znów zaczęło robić mu się gorąco.
— Wracam do Wieży. Muszę jeszcze zrobić zadanie z transmutacji — rzucił i skierował się do wyjścia.
Gdyby został i przysłuchał się rozmowom, zaciekawiłby się torem, jakim podążały.
— Nic mu nie jest. Rozłożył nad nim skrzydła na całą rozpiętość i nic. Nie wyglądał na wyczerpanego.
— Może to jednak nieprawda o tym wysysaniu magii?
— Według mnie wystarczyłoby go nie denerwować. Malfoy wtedy go wkurzył i dostał za swoje. Jeszcze dziś napiszę do matki, by zmieniła zdanie. Nie chcę przepuścić wypadu do Hogsmeade. Podobno u Zonka będzie dział próbnych towarów Weasleyów.
— Nie żartuj! Mieli wystawić się dopiero po Walentynkach.
— Nie żartuję! Podsłuchałem wczoraj Filcha. Już ględził McGonagall, że naznosimy jakiś paskudztw.
— To ja lecę pisać list! Tata powinien dać się przekonać.

**

Sam Harry, nieświadomy tak nagłych zmian szedł, rozmyślając o swoim towarzyszu.
Może powinien go odwiedzić? Czy to wypada? Czy nie będzie to zbyt nachalne, jeśli przyjdzie?
— Harry.
Czyjeś wołanie zatrzymało go w miejscu, wyrywając z rozmyślań. Przed nim stał, oddalony o kilka kroków nie kto inny jak sam obiekt jego myśli.
— Hmm... Profesorze Snape? — Rozejrzał się, ale cały korytarz był pusty.
— Chodź za mną — polecił mistrz eliksirów i skrył się w sali zaklęć.
Podążył za nim zaciekawiony. Zamknął za sobą drzwi i odwrócił do czekającego mężczyzny.
— Chciałbym z tobą porozmawiać o czymś ważnym.
— Słucham.
— Nie tutaj. Spotkamy się w Hogsmeade w sobotę koło Miodowego Królestwa o dwunastej. Tu nie jest bezpiecznie.
Ostatnie słowa zaniepokoiły Harry’ego.
Tu nie jest bezpiecznie? — pomyślał. — Jeśli nie tu, to w takim razie gdzie?

**

Kolejny dzień wyglądał bardzo interesująco. Do szkoły zjechali się rodzice po swoje dzieci.
Harry tego ranka schował skrzydła. W pewien sposób przypadkiem, gdy Neville potknął się i wywrócił na niego, a on, upadając, automatycznie je ukrył. Uderzył się w efekcie upadku w bark, ale poza niewielkim siniakiem nie odniósł żadnych obrażeń. Gdyby skrzydła były na wierzchu, mogłoby skończyć się gorzej. On nawet nie wiedział, czy pani Pomfrey potrafi składać skrzydła. Jeszcze musiałby prosić o pomoc Hagrida, a jakoś nie marzyło mu się być jednym z jego „słodkich” okazów.
Ubrany po raz pierwszy jak każdy inny uczeń, choć na wszelki wypadek nosił koszulę przerobioną przez Seamusa, schodził na śniadanie.
Dorośli zebrali się w Wielkim Holu i rozmawiali z nauczycielami oraz swoimi dziećmi. Harry zatrzymał się i zaraz potem schował za rogiem podsłuchując. Pewne nawyki jednak mu się nie zmieniły. Koledzy szli dalej, nawet nie zauważając jego zachowania.
— Nie zgadzam się! Zostaję! Czy to do ciebie nie dociera, tato?! Nie ma żadnego zagrożenia! Potter nie chodzi i nie zabiera nam magii! — Uczeń z Hufflepuffu wyrwał się rodzicowi i stanął przed nim dumnie wyprostowany.
— Ale w Proroku...
— Sprowokował go! Merlinie, Harry Potter pokonał Sam-Wiesz-Kogo, gdy był niemowlakiem i nikt się go nie bał. A teraz, gdy naprawdę pokazał, że jest potężny, to zaczynacie traktować go jak trędowatego. Jak tak dalej pójdzie to on nas znienawidzi i odwróci się od nas. Kto wtedy obroni nas przed jarzmem Sam-Wiesz-Kogo? To, że okazał się być lamirem, według mnie, to spora korzyść. Naprawdę jego szanse na zwycięstwo rosną. Myślicie, że nie wiemy, co się dzieje tam na zewnątrz? Może i dla was nadal jesteśmy dziećmi, ale nie jesteśmy ani ślepe, ani głuche. Śmierciożercy ciągle atakują, a to oznacza, że ktoś nimi kieruje. Tam toczy się wojna, a wy chcecie jedyną nadzieję wytępić, tylko dlatego, że tak robiono wieki temu. — Chłopak przerwał na chwilę, by zaczerpnąć tchu, ale nadal stał przed ojcem dumny ze swych słów.
Harry wyszedł z cienia. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Wszyscy wpatrzeni byli w Puchona.
— Chcę zostać w Hogwarcie, tato. Lamir nie jest niebezpieczny dopóki się nie zdenerwuje, a ja nie mam najmniejszego zamiaru go irytować. Wczoraj przy wszystkich rozłożył skrzydła i nic się nie stało. Prorok się mylił. Harry Potter jest magicznym stworzeniem i powinniśmy szanować jego odmienność.
Rozszerzające się oczy rodzica kazały mu przerwać, a dłoń na ramieniu odwrócić.
— Dzięki. To wiele dla mnie znaczy — rzekł Harry, uśmiechając się słabo.
— Mówię tylko to, co myślę — odparł Puchon.
— Jak widzę Harry Potter musi zrobić widowiskowe wejście, bo inaczej uznałby dzień za stracony.
Tę ironię Gryfon rozpoznałby wszędzie.
Severus Snape wychodził właśnie z lochów i kierował się w jego stronę.
— Nie robię tego specjalnie, profesorze — obruszył się na te niesłuszne oskarżenia.
— Ależ oczywiście. Kimże ja jestem, żeby insynuować coś innego — zakpił.
Trzask pękającej tkaniny był odpowiedzią ze strony Pottera. Rodzice cofnęli się pod ścianę, ciągnąc pociechy za sobą. Przytrzymywany przez ojca Puchon rzekł, wskazując na profesora:
— Patrz, tato.
Severus uniósł brwi, uśmiechając się sarkastycznie i, wcale nie przejmując się wyładowaniami, podszedł do chłopaka.
— Już dobrze, Harry — szepnął do niego cicho, kładąc mu dłoń na głowie. — Żartowałem. Uspokój się.
Potter wziął głęboki oddech i wszystko ustało. Chłopak burknął coś cicho w odpowiedzi składając skrzydła, nadal nie znając zasady ich chowania i wyminął mężczyznę.
— Widziałeś? — odezwał się znów Puchon. — Nic się nie stało. Profesor jest towarzyszem Pottera i potrafi go uspokoić w ciągu chwili. A nawet gdyby ktoś był na tyle głupi i sprowokowałby go, mamy panią Pomfrey. Malfoya postawiła na nogi w kilka minut —przekonywał nadal chłopak.
— Nie jestem przekonany...
— Potter nikomu nie zagraża — wtrącił się Snape. — Bzdury, którymi nakarmił was Prorok niewiele mają wspólnego z prawdą.
— A wysysanie magii?
— To nie forma ataku, lecz obrony. Jeśli nie zagraża się lamirowi, to on nie pochłania magii. Proszę jeszcze raz przemyśleć zabranie dzieci ze szkoły. Tu są bezpieczniejsze niż w domach. Hogwart chronią czary jego założycieli i Czarny Pan nie odważy się tu wkroczyć. W porównaniu z nim wkurzony nastolatek to pestka. Eliksirem wzmacniającym można wyleczyć wyczerpanie magiczne, ale nie da się nim cofnąć Avady.
Wszyscy milczeli na tak ostry argument.
— Och, Severusie. Jak zwykle wszystkich straszysz. — Na schodach pojawił się Dumbledore. — Prosiłbym wszystkich rodziców o puszczenie pociech na śniadanie, a państwa zapraszam na rozmowę. Jestem pewien, że gdy spokojnie omówimy zaistniałą sytuację, to wiele uczniów jednak pozostanie w szkole.
Severus zmełł w ustach przekleństwo, widząc ten fałszywy uśmiech i błysk zwycięstwa w oczach Albusa.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Strona Główna -> +18 -> [NZ] Lamir (11/14) [SS/HP] +18 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 3  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin