euphoria
Obłok
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów Płeć: Kobieta
|
|
Autor: JarOfHearts3
Tytuł: A wszystko przez czekoladowe ciasto
Tytuł oryginału: It All Started With Chocolate Cake
Link: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumaczy: euphoria
betuje niezastąpiona Tyone z uwzględnieniem sugestii akken
Zgoda: jest (doleciała nawet dość entuzjastycznie )
obu Paniom niesamowicie dziękuję, podobnie jak Sarze R. - która wie za co
T/N : To moje pierwsze tłumaczenie, więc proszę o konstruktywność ale i wyrozumiałość
A/N : Napisałam to w weekend. Severus/Harry oneshot. Lemon, erotyk… itp. Itd. … Jak zwykle nie jestem właścicielką niczego prócz pomysłu. Postacie, itp. należą tylko do JK Rowling.
Harry usiadł przy stole Gryffindoru i wybrał sobie posiłek. Miał dziś jednak ochotę na zupełnie inny kąsek. W tej chwili obiekt jego uczuć pożerał ciasto czekoladowe z takim entuzjazmem i potrzebą, jakiej jeszcze Harry nie widział u swojego profesora. To było fascynujące. Och, jak bardzo chciałby być tym ciastem. Pochłaniany przez te niesamowite usta, owijany wokół tego okrągłego, różowego języka — degustowany.
Harry oderwał od niego wzrok i poprawił przyciasne już spodnie. Sięgnął po kawałek ciasta czekoladowego, ciągle marząc o swoim mistrzu eliksirów. Ani Ron, ani Hermiona, ani nikt inny prawdę mówiąc, nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, kiedy zaczął pocierać się przez materiał.
Spragniony dotyku rzucił na siebie i w najbliższej okolicy zaklęcie iluzji i zsunął swoje spodnie, sięgnął dłonią do wnętrza bokserek i wyciągnął na wierzch boleśnie już twardego penisa.
Spojrzał ponownie na Snape’a, wciąż delektującego się ciastem. Zaczął poruszać ręką w górę i w dół swojego penisa, masując kciukiem szczelinę na samym czubku. Przyspieszył, tłumiąc jęk i nie odrywając oczu od starszego mężczyzny. Szybko poczuł narastającą przyjemność; to znajome uczucie łaskotania w brzuchu. Na chwilę zanim ogarnęła go słodka niemoc, czarne tęczówki pochłonęły te szmaragdowe, a Snape dostrzegł pożądanie w oczach Harry'ego, wciąż drgającego w spazmach rozkoszy.
Snape odwrócił wzrok, spoglądając w dół na swój pusty talerz. Harry natomiast zapiął spodnie i szybko użył pod stołem zaklęcia czyszczącego, po czym podniósł się i wyszedł z Wielkiej Sali. Nikt nie zauważył, że mistrz eliksirów pospieszył za nim w kilka sekund później.
Harry zatrzymał się tuż za drzwiami i przeczesał włosy dłonią.
— Potter! — Głos dudnił echem na korytarzu. Harry rozpoznał, iż należał do Snape’a. Nie odwracając się w stronę mężczyzny, wspiął się po schodach tak godnie, jak tylko pozwalał mu obecny stan.
— Harry, poczekaj! — zawołał go ponownie, ale tym razem w jego tonie można było usłyszeć kilka delikatniejszych nut. Sam fakt, że Snape użył jego imienia, sprawił, że Harry zatrzymał się w miejscu i obrócił.
— Użyłeś mojego imienia — stwierdził chłopak.
— Tak, użyłem. Czyż nie tak cię nazwano? — zadrwił Snape; jego głos znów stał się ostry.
— Tak, ale… — Snape przerwał mu, unosząc dłoń.
— Jestem świadom, że nie robisz tego codziennie, ale twoje zachowanie podczas dzisiejszej kolacji… było niestosowne.
Harry zszokowany popatrzył na niego.
— Powinien był pan już od dawna wiedzieć, że nie zachowuję się stosownie, profesorze Snape.
Snape zacisnął zęby, usiłując zignorować oczywistą insynuację.
— Chodź za mną, Potter — powiedział bez emocji i odwrócił się w kierunku lochów, szeleszcząc przy tym szatami. Szli szybko w kompletnej ciszy aż do jego gabinetu . Profesor otworzył drzwi przed Harrym, który przeszedł przez nie z uśmiechem.
Gryfon niemal od razu dostrzegł serwis do herbaty i podszedł do niego.
— Zielona czy chai*?
— Chai — odpowiedział Snape, siadając w fotelu,podczas gdy Harry przygotowywał herbatę. Chłopak przeszedł przez dywan leżący przed kominkiem i podał mężczyźnie napój.
— Nowy dywan? — Snape przytaknął. — Ładny. Pasuje do twoich oczu. — Harry zaczerwienił się.
— Wie pan co, panie Potter, chyba spędził pan tu już zbyt wiele czasu…
— Wiem — odpowiedział, stawiając swoją herbatę na stoliku do kawy, i wskoczył na kanapę.
— Nie skacz, Potter, bo ją połamiesz!
— No i co z tego? — Harry przewrócił oczami. — Odejmiesz punkty mojemu domowi, wlepisz mi szlaban polegający na krojeniu żabich mózgów? Co?
— Właściwie pomyślałem, że możemy porozmawiać.
Harry posłał Snape’owi zaskoczone spojrzenie. Mistrz eliksirów nie dyskutował. A zwłaszcza nie z Harrym Potterem.
— Porozmawiać?
— Tak, Potter, porozmawiać.
— Dobrze, o czym więc chcesz rozmawiać?
— Cóż, pomyślałem, że zaczniemy od twojego ulubionego tematu. Od ciebie — ewidentnie się droczył. Harry uniósł brwi.
— Drażnisz się, Snape? Co w ciebie wstąpiło?
— Proszę, mów mi Severus — poprosił. Żołądek Harry’ego ścisnął się na tę poufałą propozycję. Uczniowie nigdy nie zwracali się do swoich profesorów po imieniu.
— Czy my zaczynami być w dobrych stosunkach? — zapytał Gryfon.
— Myślę, że tak, Harry — stwierdził.
Chłopak zaczerwienił się, gdy mężczyzna ponownie użył jego imienia. Jak on pragnął usłyszeć Snape’a jęczącego Harry.
— Więc… — Snape zaczął niezręcznie. — Kiedy to się wszystko zaczęło? — Nie musiał podkreślać, o co dokładnie chodzi; Harry wiedział, co mężczyzna miał na myśli.
— Piąty rok, tak sądzę. — Harry starał sobie przypomnieć odpowiednie fakty. — Byłeś pierwszym mężczyzną, w którym się zakochałem.
— Naprawdę? Moim był Syriusz Black. Był jak marzenie, gdy miał piętnaście lat. — Snape uśmiechnął się, patrząc w przestrzeń przed sobą. Harry odchrząknął i spuścił wzrok na jego kolana. —Przepraszam, zapomniałem — zreflektował się.
— Nic nie szkodzi. Nigdy nie… Nie wiedziałem… że on był… że lubił chłopców.
— Właściwie nie lubił. Za to uwielbiał seks. Nie przepuściłby nikomu. A ja byłem jedynym gejem w mojej klasie.
— Serio? W mojej jestem pewny Zabiniego, a Seamus jest przynajmniej bi.
— Dobrze. Zapytam zatem cię o coś jeszcze: dlaczego ja?
Harry westchnął i wyprostował się w fotelu.
— Więc… Bo jesteś mądry, gorący, tajemniczy, mroczny, interesujący. — Wstał i okrążył stolik do kawy. — Uroczy, cudowny, skomplikowany, namiętny.
Dotarł do fotela, położył ręce na podłokietniki, i pochylił się w stronę mistrza eliksirów.
— Zniewalający, seksowny, ponętny.
Zatrzymał usta blisko warg starszego mężczyzny. Wyszeptał jeszcze raz, nim ich dotknął:
— Mój.
Snape w końcu nie wytrzymał i rzucił się do przodu, miażdżąc ich wargi w gwałtownym pocałunku. Ich języki otarły się o siebie; obydwaj jęknęli.
— Harry — powiedział Snape pomiędzy pocałunkami. — Nie masz nawet pojęcia, jak długo cię pragnąłem.
— Ja ciebie też — wyszeptał w odpowiedzi. Snape wciągnął go na swoje kolana, powodując, że ich biodra otarły się o siebie, i pocałował go namiętnie. Ręce chłopaka błądziły przez chwilę pomiędzy ich ciałami. W końcu Snape zaczął dyszeć, gdy Harry pocierał jego penisa, próbując odpiąć ich spodnie.
— Och, Harry. Chcę więcej — wyjęczał. Gryfon przygryzł jego wargę i przesunął się, by by wyszeptać do ucha kochanka:
— Więc wypieprz mnie.
Mężczyźnie nie trzeba było powtarzać. Zsunął Harry’ego ze swoich kolan na podłogę,— po czym położył się na nim, obejmując go w talii. Wyciągnął różdżkę i powoli przeciągnął nią w dół klatki piersiowej Harry’ego. Kiedy dotarł do pępka, zaklęciem odpiął guziki w szacie chłopaka i zostawił krawat. Chwilę potem schylił się do pocałunku, badając językiem i zębami całą drogę wzdłuż jego torsu. Delikatnie, końcem różdżki odnalazł drogę w okolice pachwiny chłopaka, a Harry szybko zdał sobie sprawę, że nie może ruszać rękami.
— Jak bardzo tego chcesz? — drażnił się z nim.
— Bardzo — wydyszał.
Snape mocniej naparł różdżką.
— Jak bardzo?
Harry jęknął.
— Cholernie bardzo.
— Dobrze, Harry. Tylko uważaj na swój język, albo będę musiał cię ukarać.
— Nie zależy mi. Tylko mnie, do cholery, dotknij — zażądał. Snape uśmiechnął się i usiadł. — Proszę, Severusie. Och, bogowie.
Mistrz eliksirów zrzucił z siebie płaszcz i zaczął powoli odpinać guziki własnej koszuli, pozwalając jej zsunąć się z ramion, odsłaniając kolejne partie pięknej bladej skóry. Harry szarpnął się w niewidzialnych więzach, spragniony dotyku. Snape ponownie uśmiechnął się złośliwie, gdy jego dłonie zsunęły się wzdłuż torsu do penisa, chwytając go. Zaczął gładzić się powoli, patrząc prosto w oczy Gryfona, który zrobił dokładnie dokładnie to samo godzinę wcześniej w Wielkiej Sali.
— Przestań mnie drażnić!
Snape uśmiechnął się ironicznie.
— Może przestanę, a może nie. — Machnął na oślep różdżką, potem jeszcze raz i jeszcze, sprawiając, że ich ubrania zniknęły.
— Jesteś niedobrym człowiekiem— poskarżył się. W odpowiedzi Snape polizał wewnętrzną część jego uda. Chłopiec wypiął biodra do przodu, błagając o dotyk.
— P-proszę, Severusie. Potrzebuję cię! — Snape polizał swoje palce i przeciągnął je w dół, przez jądra Harry’ego, aż do jego pomarszczonego wejścia. Powoli wsunął jeden w kochanka, jednocześnie całując go, aby odwrócić jego uwagę. Gdy palec w całości znalazł się wewnątrz Harry’ego, dodał następny, a chwilę potem jeszcze jeden.
— Wszystko dobrze? — spytał Gryfona.
— Nie — wyjęczał chłopak. — Potrzebuję cię.
Snape bez wahania wyciągnął palce i pokrył swojego członka lubrykantem, który przywołał z sypialni wraz z pierścieniem na penisa. Wsunął krążek na penisa Harry'ego, a sam znalazł schronienie w tyłku chłopaka.
— Ty draniu — jęknął Harry, gdy Snape zaczął poruszać się w nim. Mężczyzna zmieniał pozycję z każdym pchnięciem, próbując znaleźć prostatę Harry'ego. Po kilku wyjątkowo głębokich ruchach, Gryfon krzyknął. Snape uśmiechnął się, starając się trafiać w to miejsce za każdym razem. Poruszał się mocniej i szybciej, a Harry jęczał, co kilka pchnięć. Snape tymczasem zaczął gładzić twardego penisa chłopaka. Harry jęczał z przyjemności.
— Proszę, Sev. Pozwól mi dojść! Muszę dojść!
Snape zagryzł wargi z przyjemności i zdjął jego pierścień.
— Więc dojdź dla mnie — rozkazał mu.
Harry krzyknął, gdy osiągnął orgazm, rozlewając spermę na brzuchu. Jego mięśnie zacisnęły się wokół kochanka, który doszedł kilka sekund po Gryfonie. Mężczyzna opadł na Harry’ego, usatysfakcjonowany i zmęczony po ostatnich drżeniach orgazmu. Powoli wyszedł z chłopaka i obrócił ich, obejmując w pasie ramieniem młodszego mężczyznę.
— Dobranoc, Harry.
— Branoc, Sev — odpowiedział zmęczonym głosem.
— Kocham cię — powiedział zdenerwowany.
Harry odwrócił się, by spojrzeć mu w twarz.
— Ja też cię kocham. — Uśmiechnął się.
Snape uśmiechnął się po tym, jak Harry musnął jego usta. Dwójka kochanków przytuliła się do siebie, zapadając w sen na podłodze, na której przed momentem się kochali.
_____
* chai — to herbata… ino nie zielona…
|
|