Forum  Strona Główna  

 


Forum Strona Główna -> Fanfiction / Anime i Manga / +15 -> [NZ][Ż] Nuit a Paris 2/?[Naruto] aktual. 07.06
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post [NZ][Ż] Nuit a Paris 2/?[Naruto] aktual. 07.06 - Wysłany: Nie 22:16, 20 Maj 2012  
Dream
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz


Beta: Pico
Gatunek: romans, dramat
Ostrzeżenia: treści o używkach
Rating: +16
Paring: SasuNaru/NaruSasu

Uwaga! AU i Non-kanon

W tytule jest niestety błąd, gdyż forum nie uznaje pisowni francuskiej.

Spełnienie życzenia Zilidyi
Klik

Rozdział 1.
Le calme avant la tempete
Cisza przed burzą


Naruto Uzumaki nigdy nie należał do osób, które się nudziły. Zawsze potrafił znaleźć sobie jakieś zajęcie, a jego ulubionym zdecydowanie była obserwacja. Jednak nie pokazywał tego otwarcie. Uchodził za osobę, która nie mogła usiedzieć pięciu minut w jednym miejscu, ale jak już Naruto zdążył wywnioskować, właśnie z obserwacji, było to tylko złudne wrażenie, na które ludzie zawsze się nabierali.
Co tak Naruto namiętnie obserwował? Roześmianych, beztroskich, zachwyconych urokami stolicy Francji - turystów Paryża. No i oczywiście do tego wszystkiego należy też dodać, że ślepych turystów. Wszyscy, co do jednego, byli ślepi. Gdy widział napisy przepełnione miłością do miasta na koszulkach, czapkach i przypinkach, robiło mu się niedobrze. Kiedy słyszał podniecone głosy turystów, było mu ich naprawdę żal. Bo nie byli świadomi, jaki Paryż jest naprawdę. Bo ulegali złudnemu, pierwszemu wrażeniu.
Naruto zawsze wiedział, że był podobny do miasta, w którym przyszło mu żyć. On także był kimś zupełnie innym, niż odbierali go ludzie. Zazwyczaj po prostu mieli go za idiotę, który nie wie nic o życiu ani problemach. Ale jemu, tak jak i Paryżowi, wcale ten mylny osąd nie przeszkadzał. Korzystał z tego, ukrywając swoją prawdziwą twarz. I Paryż także korzystał. W końcu codziennie zostawały tutaj wydawane grube miliony, właśnie przez tych naiwnych turystów.
A tak naprawdę Paryż był Mekką złodziei, narkomanów i prostytutek. Wystarczyło się tylko zagłębić w życie miasta, opuścić piękne, turystyczne uliczki, a prawdziwy obraz stolicy sam się ujawniał.
Tych głupich turystów można było obserwować w niemal każdej części miasta. Ciągnęli do niego jak ćmy do światła, rozłażąc się po nim jak jakieś robactwo. Dziwne tylko, że skrupulatnie omijali najgorsze jego części, tak jakby wiedzieli, że nie warto tam zaglądać. Że to zepsuje ich nieskalany wizerunek pięknego Paryża – miasta miłości.
Jak już Naruto zdążył zauważyć, miejscem do obserwacji turystów mogła być każda ładniejsza uliczka, a Rue des Lombards właśnie do takich należała. Krótka i wąska, ale posiadała to, co przyciągało zwiedzających – kawiarnie i restauracje. Każda z prześlicznych, jasnych kamienic posiadała swoją kafeterię, zupełnie, jakby nie wystarczyła jedna na całą, króciutką uliczkę. Niestety to właśnie z pieniędzy turystów żyło miasto. To oni je napędzali. Nic, więc dziwnego, że na jednej, krótkiej uliczce znajdowało się około dziesięciu kawiarni.

Z uśmiechem patrzył na drobnego złodziejaszka, z gracją wsuwającego dłoń do torby niczego nieświadomej kobiety stojącej w kolejce po kawę. Nie minęła chwila, a w ręce dzieciaka, bo na pewno nie mógł mieć więcej niż kilkanaście lat, pojawił się portfel, który po kilku sekundach zniknął w jego kieszeni. Kieszonkowiec jakby nigdy nic, odwrócił się na pięcie i odszedł.
Nikt tego nie zauważył, nikt nawet nie zwrócił uwagi na dzieciaka, który w jednej chwili stał w kolejce, a w następnej już odchodził. Nikt, oprócz Naruto, który z zaciekawieniem obserwował dalszy ciąg wydarzeń, siedząc przy tym na krawężniku po drugiej stronie ulicy, skąd miał idealny widok na całą kawiarnię.
Rozbawiony zobaczył zdziwienie na twarzy kobiety, kiedy przeszukiwała swoją torebkę i jej lament. Z tego, co zrozumiał, w portfelu miała również dokumenty.
Na jego twarzy znów pojawił się pełen zadowolenia uśmiech. Kobieta zobaczyła mały kawałek prawdziwego Paryża. Mały, bo kieszonkowców jest tutaj pełno, jak w każdym mieście. I jeżeli chodzi o to miejsce, to taki złodziejaszek jest jej najmniejszym problemem.
- Czasem mnie przerażasz. – Usłyszał gdzieś nad sobą i spojrzał na wysokiego, opalonego szatyna, który nagle wyrósł przed nim. Naruto otrząsnął się z zamyślenia, wbijając w niego trzeźwiejszy wzrok.
Szatyn, będący jego kolegą z pracy, opadł obok niego na krawężnik, po czym wręczył mu jakąś pogniecioną, białą kopertę z wyraźnymi śladami wielorazowego otwierania jej.
- Wejście jest z tyłu, tutaj masz rozpiskę, gdzie jest, jakie mieszkanie. Ja biorę jedynkę, a ty piątkę. Twój to podobno jakiś zagraniczny, dosyć nadziany fotograf – zaczął tłumaczyć półszeptem, jakby nigdy nic, błądząc przy tym wzrokiem po ulicy.
Naruto oderwał wzrok od koperty, przenosząc go na piętrzącą się po drugiej stronie ulicy, prześliczną, białą kamienicę. Co drugie okno ozdobione było kolorowymi kwiatkami, co dawało bardzo przyjemny efekt. Jego spojrzenie zjechało niżej, na napis „Le Palmer”, będący zapewne nazwą tej uroczej kawiarenki, w której chwilę wcześniej została okradziona naiwna turystka.
- Punkt druga jesteś tutaj, rozumiesz? – Poczuł, jak łokieć kolegi wbija mu się w żebro. Skrzywił się, po czym bez jakiegokolwiek zahamowania oddał kuksańca, odpowiadając ze złośliwym uśmiechem:
- Punkt druga, rozumiem.
- Jezu! – Jego kolega wykrzywił twarz w bolesnym grymasie, odsuwając się od Naruto i łapiąc za bok. – Mam tu wielkiego krwiaka, debilu!
- Biedny Kiba, bity przez własną dziewczynę – zacmokał, wstając szybko i przezornie odsuwając się od kolegi, który mógł go w każdej chwili zaatakować. – To ja spadam – powiedział z szerokim uśmiechem, odwracając się na pięcie, po czym odszedł powolnym krokiem z rękoma założonymi za głowę.
- Ta, leć do swojego psychopaty – usłyszał jeszcze za plecami.

Mały, nieco zagracony pokoik rozświetlony popołudniowym paryskim słońcem. Jedno duże, choć wyglądające na stare łóżko, blady mężczyzna leżący na nim i on.
Naruto wyciągnął się na skotłowanej pościeli, wbijając rozleniwiony wzrok w nieco pożółkły sufit. Kolejnym zajęciem umiłowanym przez Uzumakiego był seks. Seks na rozładowanie napięcia, seks na uczczenie dobrego humoru, seks na smutek… Ale nie mogło to być zbliżenie z pierwszą-lepszą osobą, tak jak to robi większość mieszkańców Paryża.
Wiedział, że jest to trochę babskie, ale musiał do tej drugiej osoby coś czuć. Sympatię czy chociażby zrozumienie. Nie chodziło nawet o miłość, bo Naruto zdarzył już zauważyć, żyjąc na marginesie społeczeństwa, że miłość bardzo trudno jest znaleźć. Nie wiedział nawet, czy ona w ogóle istnieje.
- Więc, o której masz robotę? – Rudowłosy, bardzo przystojny mężczyzna wbijał w niego spojrzenie seksownych, zielonych oczu, błądząc przy tym palcem dookoła jego pępka, od czasu do czasu zsuwając go jedynie niżej, na jasne włosy łonowe.
- O drugiej. Mamy jeszcze trochę czasu – powiedział, uśmiechając się szeroko i przekręcając na bok. Gaara był jedyną osobą, która potrafiła go zrozumieć. Obaj, bez jakiegokolwiek zapytania czy ostrzeżenia, zostali skazani na takie życie przez śmierć rodziców. Najpierw dom dziecka, później poprawczak, następnie ulica, aż w końcu znaleźli dobre źródło dochodu.
Od samego początku byli przyjaciółmi, teraz tylko do tej ich przyjacielskiej relacji dołączyła też ta łóżkowa.
Wąskie usta Gaary wygięły się w uśmiechu, po czym mężczyzna odsunął się od swojego kochanka i wychylił zza łóżko, szukając czegoś w swoich spodniach. Naruto niestety wiedział, czego jego przyjaciel szukał i wcale mu się to nie podobało.
- Nie, Gaara... – Jęknął. – Daj sobie dzisiaj spokój. – Mężczyzna usiadł na łóżku, potrząsając malutkim, przeźroczystym woreczkiem, w którym znajdował się biały proszek.
- Spróbuj, przejdzie ci do tej drugiej – odparł, sięgając do ręki przyjaciela i wyciągając ją do siebie niemal siłą. Naruto skrzywił się, podnosząc błyskawicznie do siadu. Nie chciał. Po prostu nie chciał któregoś dnia skończyć zaćpany w dworcowej toalecie. I nie chciał też, aby Gaara tak skończył, a niestety wiedział, że w przypadku jego przyjaciela ten scenariusz jest całkiem możliwy.
Już schudł, jego skóra zaczęła przyjmować ziemisty odcień, a wokół oczu pojawiły się, już dosyć wyraźne ciemne sińce. Jednak pomimo tego, że Naruto wiele razy go prosił, aby przestał brać, Gaara i tak wiedział swoje. W końcu byli niechciani. Kogo będzie obchodzić, jak zdechną? Ale, jak uważał jego przyjaciel, zdechliby przynajmniej razem. Do samego końca byliby razem, zniszczeni przez ten świat. Zniszczeni przez Paryż.
- Nie chcę – powiedział poważnie, spoglądając hardo w zielone oczy. – I nie chcę też, żebyś ty brał to świństwo.
- Daj spokój – słyszał to za każdym razem. Za każdym, cholernym razem te same słowa.
- Nie chcę, aby ci się coś stało – powiedział, nawet, jeżeli wiedział, że nic już nie wskóra. Gaara był dorosły, a przynajmniej jego wiek na to wskazywał. Naruto nie miał nad nim władzy, mógł robić, co chciał i to go najbardziej denerwowało.
- To weź ze mną. Stanie nam się obu – odparł Gaara, a Naruto nie mogąc już tego słuchać, wstał, szybko szukając na panelach swoich ubrań. Już po chwili jego dobrze umięśnione ciało znikło pod materiałem koszuli i spodni, a kilka sekund później, już go nie było w mieszkaniu. Nie mógł patrzeć na to, co robił z sobą Gaara.

Późną nocą, uliczka Rue des Lombards zdawała się być całkowicie opustoszała. Nawet, kiedy Naruto spojrzał w okna kamienic, zauważył jedynie pustkę i ciemność. Żadnych zapalonych świateł świadczących o tym, że któryś z mieszkańców jeszcze nie spał.
Na uliczce również nie widać było żywej duszy. Przeraźliwa cisza otaczała go z każdej strony, od czasu do czasu przerywana jedynie miauczeniem bezdomnych kotów. Samotne lampy, których na Rue des Lombards było tylko trzy, świeciły słabym, migotliwym światłem, zupełnie, jakby miały lada moment zgasnąć.
A on stał znudzony, w świetle jednej z tych lamp, gdy w końcu zobaczył postać wychodzącą z prostopadłej do Rue des Lombard, uliczki o nazwie Rue Quincampoix. Od strony właśnie tej ulicy znajdowało się wejście do mieszczącej się na rogu kamienicy, którą mieli dzisiaj w planach odwiedzić.
Naruto nie czekając, aż postać do niego podejdzie, sam ruszył na spotkanie z nią. Kiba machnął mu oszczędnie na powitanie, ubrany od stóp do głów na czarno, zresztą tak jak i on sam.
Nie potrzebowali słów, żeby się porozumieć. Zresztą obaj dobrze wiedzieli, co chcą zrobić i jaki mają plan, więc słowa nie były tutaj potrzebne.
Podeszli do wysokiego, zielonego płotu i zachowując się tak, jakby tutaj mieszkali, pchnęli furtkę, która dobrze naoliwiona, nawet nie zaskrzypiała. Weszli na posesję i kierując się wąziutkim chodniczkiem, po bokach otoczonym przez różnorodne kwiaty, dotarli w końcu do głównego wejścia. Ale tak, jak to już z kamienicami bywa, wejścia główne zawsze są na noc zamykane. Jednak żadnego z nich nieszczególnie zaskoczył ten fakt. W końcu to nie był ich pierwszy raz.
Naruto wyciągnął z kieszeni drucik, który wsunął do zamka. W tych sprawach nie miał sobie równych, kilka przekręceń, góra, dół i na boki. Zamek wydał dźwięk oznajmiający, że drzwi nie stanowią już dla nich przeszkody.
Zaleźli się w spowitej mrokiem niezwykle zadbanej klatce schodowej. I tu nastąpił moment ich rozstania. Mieszkanie numer jeden znajdowało się na parterze, a numer pięć na drugim piętrze.
Bez słowa, ani nawet najmniejszego gestu ruszyli w swoje strony. Naruto szybko, ale niezwykle cicho pokonał piękne, drewniane schody z, najprawdopodobniej, ręcznie rzeźbioną balustradą i już po chwili znalazł się przed wielkimi, dębowymi drzwiami z zawieszonym na nich złotym numerkiem pięć. Stał przed nimi kilka sekund, nasłuchując chociażby najcichszych odgłosów świadczących o tym, że właściciele nie śpią. Nic jednak nie usłyszał. Wyciągnął, więc swój przyrząd do otwierania zamków, jakim był, tak jak chwilę wcześniej zwykły drucik, po czym zaczął nim majstrować.
Plan był taki, jak zawsze. Nie było to wielkie włamanie, chodziło tu o ciche wejście i zabranie tego, co było na wierzchu. Właściciele spali tuż za ścianą i należało zastosować równie ciche wyjście. Inaczej było, kiedy mieli pewność, że gospodarzy nie ma.
Jak zwykle zamek bez problemu ustąpił, a on mógł wejść do schludnego, nieco może zbyt chłodnego, długiego przedpokoju. Tuż obok drzwi znajdowały się dwie pary butów. Jedne męskie, garniturowe, drugie damskie, na wysokim obcasie. I to był jedyny szczegół świadczący o tym, że mieszkanie było zamieszkiwane. Na ścianach, zamiast zdjęć, wisiały jakieś niezrozumiałe dla niego bazgroły, a w rogu pomieszczenia stała nudna szara waza.
Naruto jednak nie miał czasu na oglądanie wystroju. Wsunął się cicho do najbliższego pokoju, znajdującego się po prawej stronie od wejścia, który okazał się być ogromnym salonem z balkonem. Kanciasta, biała, skórzana kanapa stała na środku, a tuż przed nią szklany stolik. Na jasnej ścianie wisiał wielki, płaski telewizor, gdzieś w rogu stało szklane biurko z laptopem i to… to było wszystko. Widać było, że właściciele mieli pieniądze, ale nie było w tym mieszkaniu życia. Żadnego.
Żadnych osobistych rzeczy porozrzucanych na kanapie, żadnych zdjęć, żadnych kwiatów… Niczego, co sprawiłoby, że apartament stałby się cieplejszy.
Otrząsnął się z zamyślenia, podchodząc do biurka i zabierając laptopa razem z ładowarką, po czym podszedł do wielkiej szafy z ciemnego drewna, wykonanej w bardzo nowoczesnym stylu i zaczął przeglądać jej zawartość.
I znalazł zdjęcia. Masę, naprawdę masę zdjęć, jednak nie były to takie fotografie, jakie znajdują się w każdym mieszkaniu. Były sztywne, jak z jakiejś sesji. Przedstawiały różnych ludzi w dziwacznych dla Naruto pozach, w niecodziennych ubraniach, czasem nawet wyjątkowo idiotycznie pomalowanych.
Czym prędzej je odłożył, znajdując to, co bardziej go interesowało. Jakąś lustrzankę Nicona, nie wiedział jednak, jaki to dokładnie rodzaj i czy jest wiele warta - nie znał się na tym.
Nagle poczuł silny ból w okolicach łopatek. Jęknął głośno, upadając na podłogę i upuszczając przy tym swoje zdobycze, po czym został przygnieciony czyimś ciężarem.
- Nie waż się ruszyć – usłyszał pełen złości syk koło ucha i poczuł, jak coś zimnego i prawdopodobnie ostrego jest przystawiane do jego szyi. Przełknął ślinę, zamierając. Cholera, nie tak miało to wyglądać, przemknęło mu przez myśli. – Sakura! Dzwoń na policję!
Po plecach chłopaka przebiegły nieprzyjemne dreszcze. Nie chciał mieć do czynienia z policją! Jeszcze przez niego Kiba wpadnie, a to już będzie kompletna katastrofa. Zachował się bardzo nieostrożnie. Nawet nie usłyszał, kiedy właściciele się obudzili.
- Jezu! Co jest?! Nie mów, że naprawdę…! – Usłyszał kobiecy głos. Skądś go znał.
- No naprawdę, kurwa! – Odwarknął mężczyzna, a Naruto był w stanie jedynie przełknąć ślinę, która zalegała mu w gardle. Zdawał sobie sprawę, że znalazł się w nienajlepszej pozycji, ale jak na złość w głowie miał jeden wielki mętlik. Nie miał pojęcia, co mógłby zrobić, aby polepszyć swoją sytuację. Dopiero teraz sobie zdał sprawę, że jego serce wali jak szalone, a oddech przyśpieszył z nerwów.
Nagle pomieszczenie zalało światło, którego źródłem była lampa pod sufitem, a później usłyszał kobiecy pisk.
- O mój boże! – Niestety nie mógł odwrócić głowy, gdyż nie miał pewności, czy mężczyzna siedzący na nim nie spanikuje i nie wbije mu noża w tętnicę. – Naruto?! Co ty tu robisz?! Sasuke, zejdź z niego! – Z chwili na chwilę głos stawał się dla niego coraz bardziej znajomy, a jeżeli jeszcze dopasował do niego imię, które nie tak dawno wykrzyknął mężczyzna, wszystko zdawało się do siebie pasować. Obraz w pamięci stawał się coraz bardziej wyraźny. Wiedział już, kim jest ta kobieta.
Całe szczęście, odetchnął, uśmiechając się do siebie.
- Cześć, Sakurcia – zabrzmiało to nieco żałośnie z jego pozycji, ale przynajmniej miał pewność, że nie wyląduje na komisariacie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dream dnia Czw 11:46, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 3 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 22:45, 01 Cze 2012  
Leeni
Moderator działów
Moderator działów



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tczew
Płeć: Kobieta


Super! Nareszcie trafiłam na coś dłuższego Dream i w dodatku z pairingiem, o którym wiem choć trochę i nie muszę się domagać, by Zil mi wszystko tłumaczyła! Czy dodasz rating w tytule tematu?
Pico nie znam, proszę jednak przekazać, ze lubię i tulę, a tymczasem będę krytykować, dobrze?
Dream napisał:
Uchodził za osobę, która nie mogła usiedzieć pięciu minut w jednym miejscu, ale jak już Naruto zdążył wywnioskować, właśnie z obserwacji, było to tylko złudne wrażenie, na które ludzie zawsze się nabierali.

Po ale przecinek, skasuj ten przed właśnie.

Dream napisał:
Co tak Naruto namiętnie obserwował?

Co Naruto tak namiętnie obserwował?

Dream napisał:
W końcu codziennie zostawały tutaj wydawane grube miliony, właśnie przez tych naiwnych turystów.

Były, nie zostawały, i bez przecinka.

Dream napisał:
Każda z prześlicznych, jasnych kamienic posiadała swoją kafeterię, zupełnie, jakby nie wystarczyła jedna na całą, króciutką uliczkę.

Bez przecinka po zupełnie i zamiast całą po prostu tę, żeby nie sugerować, ze jest długa.

Dream napisał:
To oni je napędzali. Nic, więc dziwnego, że na jednej, krótkiej uliczce znajdowało się około dziesięciu kawiarni.

...je napędzali, nic więc dziwnego, że na takiej jednej uliczce znajdowało się około...

Dream napisał:
Z uśmiechem patrzył na drobnego złodziejaszka, z gracją wsuwającego dłoń do torby niczego nieświadomej kobiety stojącej w kolejce po kawę.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Kieszonkowiec jakby nigdy nic, odwrócił się na pięcie i odszedł.

Kieszonkowiec, jak gdyby nigdy nic, odwrócił...

Dream napisał:
Nikt, oprócz Naruto, który z zaciekawieniem obserwował dalszy ciąg wydarzeń, siedząc przy tym na krawężniku po drugiej stronie ulicy, skąd miał idealny widok na całą kawiarnię.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
- Czasem mnie przerażasz. – Usłyszał gdzieś nad sobą i spojrzał na wysokiego, opalonego szatyna, który nagle wyrósł przed nim.

Bez kropki i usłyszał z małej.

Dream napisał:
Naruto oderwał wzrok od koperty, przenosząc go na piętrzącą się po drugiej stronie ulicy, prześliczną, białą kamienicę.

Bez przecinka po ulicy.

Dream napisał:
Nie chodziło nawet o miłość, bo Naruto zdarzył już zauważyć, żyjąc na marginesie społeczeństwa, że miłość bardzo trudno jest znaleźć.

zdążyć

Dream napisał:
- Więc, o której masz robotę?

Bez przecinka.

Dream napisał:
Naruto niestety wiedział, czego jego przyjaciel szukał i wcale mu się to nie podobało.

Po szukał przecinek.

Dream napisał:
Już schudł, jego skóra zaczęła przyjmować ziemisty odcień, a wokół oczu pojawiły się, już dosyć wyraźne ciemne sińce.

...pojawiły się całkiem wyraźne ciemne sińce.

Dream napisał:
- Daj spokój – słyszał to za każdym razem.

Kropka po spokój i słyszał z dużej.

Dream napisał:
- Nie chcę, aby ci się coś stało – powiedział, nawet, jeżeli wiedział, że nic już nie wskóra.

Bez przecinka przed jeżeli.

Dream napisał:
Stanie nam się obu – odparł Gaara, a Naruto nie mogąc już tego słuchać, wstał, szybko szukając na panelach swoich ubrań.

Stanie się nam obu, to po pierwsze, po drugie przecinek po Naruto.

Dream napisał:
Już po chwili jego dobrze umięśnione ciało znikło pod materiałem koszuli i spodni, a kilka sekund później, już go nie było w mieszkaniu.

Bez ostatniego przecinka.

Dream napisał:
Późną nocą, uliczka Rue des Lombards zdawała się być całkowicie opustoszała.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Nawet, kiedy Naruto spojrzał w okna kamienic, zauważył jedynie pustkę i ciemność.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Samotne lampy, których na Rue des Lombards było tylko trzy, świeciły słabym, migotliwym światłem, zupełnie, jakby miały lada moment zgasnąć.

...zupełnie jakby miały zgasnąć lada moment.

Dream napisał:
A on stał znudzony, w świetle jednej z tych lamp, gdy w końcu zobaczył postać wychodzącą z prostopadłej do Rue des Lombard, uliczki o nazwie Rue Quincampoix.

Bez pierwszego i ostatniego przecinka.

Dream napisał:
Naruto nie czekając, aż postać do niego podejdzie, sam ruszył na spotkanie z nią.

Przecinek po Naruto.

Dream napisał:
Podeszli do wysokiego, zielonego płotu i zachowując się tak, jakby tutaj mieszkali, pchnęli furtkę, która dobrze naoliwiona, nawet nie zaskrzypiała.

Po która przecinek.

Dream napisał:
Ale tak, jak to już z kamienicami bywa, wejścia główne zawsze są na noc zamykane.

Po ale przecinek.

Dream napisał:
Bez słowa, ani nawet najmniejszego gestu ruszyli w swoje strony.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Wyciągnął, więc swój przyrząd do otwierania zamków, jakim był, tak jak chwilę wcześniej zwykły drucik, po czym zaczął nim majstrować.

Bez pierwszego przecinka, postaw go po wcześniej.

Dream"Plan był taki, jak zawsze.
Bez przecinka.

[quote="Dream napisał:
Na ścianach, zamiast zdjęć, wisiały jakieś niezrozumiałe dla niego bazgroły, a w rogu pomieszczenia stała nudna szara waza.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Otrząsnął się z zamyślenia, podchodząc do biurka i zabierając laptopa razem z ładowarką, po czym podszedł do wielkiej szafy z ciemnego drewna, wykonanej w bardzo nowoczesnym stylu i zaczął przeglądać jej zawartość.

Ostatni przecinek przestaw za stylu.

Dream napisał:
- Jezu! Co jest?! Nie mów, że naprawdę…! – Usłyszał kobiecy głos.

Usłyszał z małej.

Dream napisał:
- No naprawdę, kurwa! – Odwarknął mężczyzna, a Naruto był w stanie jedynie przełknąć ślinę, która zalegała mu w gardle.

Odwarknął też z małej.

Dream napisał:
Zdawał sobie sprawę, że znalazł się w nienajlepszej pozycji, ale jak na złość w głowie miał jeden wielki mętlik.

Nie najlepszej oddzielnie.

Dream napisał:
- O mój boże!

Istnieje zasada, że bogowie, ale Bóg, i to bez względu na wyznanie piszącego. Przynajmniej w Polsce.

Dream napisał:
- Cześć, Sakurcia – zabrzmiało to nieco żałośnie z jego pozycji, ale przynajmniej miał pewność, że nie wyląduje na komisariacie.

Kropka przed myślnikiem i zabrzmiało z dużej.


Moje pierwsze pytanie brzmi - dlaczego zaraz taka radykalna niekanoniczność? Naruto obserwuje i nie nabiera się na pierwsze wrażenie? Chyba pomyliłam bohaterów. *głęboki szok*
Dalej. Co on w ogóle robi w Paryżu? Naruto i Paryż? Ciekawe, ciekawe... Mamy tu zdaje się bohaterów w zupełnie innej kulturze. Gaara! *serduszka w oczach* On jest taki słodziutki! Ale za te narkotyki to chyba kopnę. Nie pozwalam! Foch! *wybucha płaczem*
A wiec Naruto i Kiba trudnią się kradzieżą... No cóż, opłacalny interes. xDD
Ale żeby do Sakury się włamać, no naprawdę... Wyjątkowo nierozsądny krok. I niebezpieczny. Złość Sakury bywa straszna!
Pytanie moje brzmi - dlaczego do jasnej anielki Sakura mieszka z Sasuke? Ja się nie zgadzam na żadne małżeństwo! Litości, no błagam ja ciebie! Nienawidzę rozbijania związków!
Ja się domagam dalszego ciągu!
Życzę dużo Weny i czasu
Leeniś


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Śro 13:50, 06 Cze 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Sama nie wiem. Nic a nic nie czuję tu Naruto. Wystarczyłoby zmienić imiona i mógłby to być ktokolwiek, na przykład bohaterowie z "Lovlessa", czy nawet z "Miecza Prawdy".
Mogę jeszcze jakoś strawić, że Naruto jest najemnikiem, ale skąd nabył umiejętności walki (bo pewnie takowe ma)? Włamania mogę zrozumieć, gdyż ulica dużo uczy, ale reszta?
Mam nadzieję, że jakoś to będzie wszystko wytłumaczone w kolejnych rozdziałach, bo mam dużo pytań. Dlaczego Gaara bierze? Przecież on zawsze był inteligentny, nie dałby się prochom tak łatwo. Czy nadal mają swoje bestie? Czy...? A dość, poczekam.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 8:39, 07 Cze 2012  
Dream
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz


Zil, zapomniałam zaznaczyć, że jest to AU i non-kanon. Bestii nie ma, bo jest to nasza rzeczywistość, a Gaara na początku mangi przecież też był zagubiony Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dream dnia Czw 8:40, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 11:15, 07 Cze 2012  
Zilidya
VIP
VIP



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wenopolis
Płeć: Kobieta


Rozumiem, że to jest niekanoniczna historia, ale nie chodziło mi o to, że brak tu Konohy i tym podobne.
Po prostu Naruto jest taki mało narutowaty. Zachowuje się za poważnie. Normalnie nie jest taki, ukrywa wszystko za głupimi żartami i tym podobne. A tu daje się szturchać, pomiatać.
Gaara nigdy nie był zagubiony, wiedział zawsze, że jest znienawidzony i tak samo traktował wszystkich dookoła. Dopiero walka z Naruto otworzyła mu oczy.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 11:24, 07 Cze 2012  
Dream
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz


Nie był zagubiony? Ależ oczywiście, że był. Nienawidził ludzi, siebie i świata. Dopiero Naruto otworzył mu oczy.
Mangowy Naruto wbrew pozorom nie jest idiotą rzucającym żartami na wszystkie strony. To tylko jego otoczka, w środku jest kimś zupełnie innym, a przynajmniej ja go tak odbieram.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post Rozdział 2 - Wysłany: Czw 11:44, 07 Cze 2012  
Dream
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz


Niebetowany!

Rozdział 2.
Sur la Seine
Nad Sekwaną

Sakura wtuliła się w niego, obejmując jego szyję w miażdżącym uścisku, a on w odpowiedzi skrzywił się jedynie, nie skarżąc się. Dopiero po chwili uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział na uścisk.
Sakura była pierwsza, Gaarę poznał dopiero w domu dziecka. Sakura towarzyszyła mu jeszcze w czasach, kiedy miał pełną rodzinę – mamę i tatę – i kiedy mieszkali w pięknej, rodzinnej dzielnicy. W czasach, kiedy wszystko wydawało mu się takie proste, kiedy największym problemem był zły stopień w szkole i obite kolano.
Wszystko skończyło się jednak kilka miesięcy po ukończeniu przez niego trzynastego roku życia. Rodzice zostawili go tak nagle. Jednego dnia byli, a drugiego już ich nie było, jednak Sakura nie miała o tym pojęcia. Od razu zainteresowała się nim Opieka Społeczna, a nawet jeśli zdążyłby jej powiedzieć, nie byłby w stanie. W końcu był tylko trzynastolatkiem, bez dalszej rodziny, bez wsparcia. Nagle został sam.
Odsunęła go na odległość ramion, przyglądając się jego twarzy uważnie, a on także nie odmówił sobie zlustrowania swojej przyjaciółki z lat dziecięcych. Musiał przyznać, że była ładniejsza niż wtedy. Wtedy, dziesięć lat temu, uchodziła za chłopczycę. Ubierała się jak chłopiec, nawet ścięta była jak chłopiec, a jej zachowanie również nie przypominało zachowań innych, znanych Naruto dziewczyn, więc nastolatek traktował ją jak kolegę. Sakura była jedyną dziewczynką, którą Uzumaki jako ledwo kilkunastoletnie dziecko lubił. W końcu każdy chłopiec w tym wieku stroni od płci przeciwnej i Naruto wcale nie był inny.
Teraz miała bardzo delikatne, ale wyraźnie kobiece rysy twarzy. Mocno zarysowane kości policzkowe i pełne usta, a do tego piękne, duże oczy o intensywnym, zielonym kolorze. Musiał przyznać, że wyrosła na bardzo atrakcyjną kobietę. A, co dziwne, pofarbowane na różowo, dosyć długie włosy, teraz związane w kitkę, tylko dopełniały tego atrakcyjnego wyglądu. Nawet ten kolor w dziwny sposób bardzo do niej pasował.
- Boże, ale ty się zmieniłeś… - powiedziała, bez skrępowania przesuwając dłonią po jednym z jego opalonych policzków naznaczonych trzema długimi bliznami, których dorobił się będąc w poprawczaku. – Dlaczego wtedy tak zniknąłeś bez chociażby słowa, co!? I dlaczego, do cholery, włamujesz się do cudzych mieszkań!? – wydarła się nagle, a on nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, jaki cisnął mu się na usta.
- Ale za to ty z charakteru nic się nie zmieniłaś – powiedział, ignorując pytania.
- A ty wciąż masz ten debilny uśmiech! Myślałam, że przynajmniej z wiekiem ci przejdzie! – powiedziała, opuszczając dłoń i zostawiając jego policzki w spokoju. – Szkoda, że w takich okolicznościach, ale miło cię znowu zobaczyć, Naruto – dodała niskim, jakby rozrzewnionym głosem, zapominając o poprzednim wybuchu złości.
- Przypomnę tylko, że ten facet, nad którym się rozczulasz, włamał się do naszego mieszkania – odezwał się nagle mężczyzna, zwracając na siebie uwagę zarówno Sakury, jak i Naruto, który dopiero teraz miał okazję, żeby mu się dokładnie przyjrzeć.
Mimo azjatyckiej urody, której Naruto nigdy nie uważał za atrakcyjną, był szalenie przystojny i wysoki, co dla Uzumakiego było trochę dziwne. Azjaci zawsze kojarzyli mu się z niskim wzrostem, a ten facet zdawał się górować nawet nad nim.
Był idealny, jak stwierdził Naruto po szybkim zlustrowaniu go. Tak cholernie idealny, że przy nim nawet najmniejsze kompleksy wydawały się ogromne. Gładka, porcelanowa twarz z męskimi rysami, dużymi, nieco skośnymi oczami, prostym nosem i wąskimi, choć równie idealnymi wargami. Nawet włosy miał idealne - nieco zmierzwione, czarne kosmyki opadały na tą perfekcyjną twarz.
Naruto jeszcze chwilę temu, nim go zobaczył, myślał że taki efekt możliwy jest do osiągnięcia jedynie za sprawą photoshopa i że nawet niezwykle przystojni modele zdobiący okładki popularnych kobiecych czasopism w rzeczywistości nie są tak urodziwi… Przed sobą miał wyraźny dowód, jak bardzo się mylił.
I to już na samym początku spowodowało, że Naruto nie zapałał do mężczyzny sympatią. Perfekcja zawsze kojarzyła mu się z narcyzmem i nie wiedzieć dlaczego, bo przecież Uzumaki nawet jeszcze nie rozmawiał z przystojnym azjatą, tak właśnie jawił mu się nieznajomy – jako narcyz.
- Mam prawo się nad nim rozczulać – odparła Sakura, przenosząc spojrzenie na dawnego przyjaciela. – Wiele mu zawdzięczam, niezliczoną ilość razy ratował mój ofermowaty tyłek. Więc co się wtedy stało? – pytanie zostało już zadane Naruto, który powrócił wzrokiem na jej twarz, znajdującą się zaledwie kilkanaście centymetrów od jego.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym – powiedział spokojnie, uśmiechając się przy tym lekko, jakby to wspomnienie nie było dla niego niczym nieprzyjemnym, co oczywiście było nieprawdą. – Trafiłem do domu dziecka, ot cała historia. – Wzruszył ramionami. – Gdybym wiedział, że ty tutaj mieszkasz, nie włamałbym się – dodał z głupawym uśmieszkiem, drapiąc się zakłopotany w bok głowy, przez co jeszcze bardziej zmierzwił swoje sterczące na wszystkie strony włosy.
- Przykro mi – powiedziała Sakura, wyraźnie zakłopotana i zaskoczona zarówno historią, jak i postawą przyjaciela, który zdawał się w ogóle tym nie przejmować.
- Było, minęło – odparł lakonicznie.
- Siadaj – zreflektowała nagle, chociaż może chciała tak zakryć swoje zmieszanie. – Nie będziemy stać na środku pokoju. Siadaj na kanapie, chcesz coś do picia?
- Wiesz, nie wiem, czy powinienem. W końcu serio to trochę niemiłe okoliczności spotkania. – Chociaż bardziej uważał, że były dla niego po prostu zawstydzające, a on nie lubił czuć się zawstydzony. W końcu Sakura była jego przyjaciółką, a on chciał ją okraść. A na dodatek, ten dziwny, perfekcyjny facet od samego początku mierzył go takim spojrzeniem, że Naruto zaczął obawiać się o jakiś swój nieodpowiedni ruch, który przypłaci życiem.
- Też tak uważam. A na dodatek jest środek nocy – odezwał się azjata, kucając przy laptopie i lustrzance, które chwilę temu upadły na podłogę.
- Tak, racja, powinienem pójść. I przepraszam – powiedział, zagryzając nerwowo wargę. W międzyczasie przystojny mężczyzna zaczął uważnie oglądać lustrzankę, doszukując się zniszczeń.
- To podaj mi swój numer telefonu. Zadzwonię do ciebie jutro i umówimy się gdzieś, bo nie chcę cię znowu stracić.

- Gaara, zabiję cię – warknął wściekle, choć ospale, wciskając twarz w poduszkę, kiedy, jak mu się wydawało, poranne, niezwykle jasne promienie słoneczne wlały się do pomieszczenia, budząc go. – Możesz to, kurwa, zasłonić? – kolejne zdenerwowane burczenie dobiegło spod poduszki.
- Jest piętnasta, Naruto – usłyszał ciężkie westchnięcie, a później poczuł, jak materac się ugina pod ciężarem przyjaciela.
- Że ty padłeś po tych swoich proszkach jeszcze przed dziewiętnastą i się pewnie nieźle wyspałeś, to nie moja wina. – Poderwał się nagle, ciskając poduszką w mężczyznę, który wydawał się nie być zaskoczony atakiem ze strony Naruto. Na jego bladej, nieco zbyt chorobliwej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
Gaara bardzo rzadko się uśmiechał. Właściwie to wśród nieznajomych nie robił tego wcale, przez co uchodził za osobę niezbyt przyjazną. Ale przecież Naruto znał go jak nikogo innego. Wiedział o nim wszystko, więc już nie raz zobaczył ten niecodzienny dla innych wyraz twarzy Gaary.
- Spieprzyłeś wczoraj – oznajmił, wbijając w niego spojrzenie przenikliwych, zielonych oczu.
Naruto nie skomentował, wolał sobie o tym nie przypominać. Wstał, przeciągając się z rozdartym ziewnięciem, co było ewidentnym znakiem dla Gaary, że jego przyjaciel nie chce o tym rozmawiać.
I Gaara zrozumiał. Jak zawsze.
Chłopak wszedł do malutkiej, gdyby nie sterta naczyń w zlewie i papiery walające się na stole, zapewne uroczej kuchni. Gdzieś pod tą warstwą pobojowiska kryły się ładne, ciemne, w nowoczesnym stylu szafki i blaty kuchenne, jednak teraz ciężko było je dostrzec. Ani Gaara, ani tym bardziej Naruto, któremu życie w bałaganie w ogóle nie przeszkadzało, nie kwapili się aby zabrać się za sprzątanie. Brudny talerz lądował w zlewie i tam czekał na zbawienie, aż któremuś z domowników zachce się jeść i poprzez brak czystych naczyń zmuszony będzie go umyć. Wszystkie rachunki, stare gazety i ulotki lądowały na stole, co zdawało się już być ich jakimś nigdy niespisanym rytuałem. Niepotrzebne papiery zamiast w koszu, znajdowały się na blacie, ale żaden z nich nie robił nic, aby to zmienić.
Jedynie podłoga trzymała się w bardzo czystym stanie, chociaż może to dlatego, że Naruto często na niej jadał z powodu zawalonego. Jego miejsce przecież zajmowały nikomu już niepotrzebne papiery.
Podszedł do lodówki, zaglądając po chwili do niej z nadzieją na znalezienie czegoś jadalnego. Pomimo tego, że mieli dosyć spore dochody z kradzieży, jakoś zawsze w ich lodówce brakowało jedzenia. Chociaż czasem znalazł w niej coś, co nie było musztardą ani obrzydliwymi oliwkami w słoiku, jednak termin ważności zazwyczaj miał sobie wiele do zarzucenia.
- Gaara – zajęczał wprost do pustej lodówki. – Gaara, ty idioto. – Był głodny. Bardzo głodny. Wczoraj, po swojej porażce, nie miał ochoty nawet na zajrzenie do jakiegoś nocnego fast foodu, jak to robił zazwyczaj zaraz po pracy. – Miałeś zrobić zakupy! – Zamknął lodówkę, odwracając się do niej plecami i spoglądając na przyjaciela stojącego w drzwiach malutkiej kuchni.
- Mówiłem ci, że zapomniałem – odparł, podchodząc do kuchenki gazowej, której chromowa płyta pokryta była dosyć grubą warstwą spalonego tłuszczu. Mężczyzna złapał za czajnik i wlał do niego wody, uprzednio odpowiednio manewrując naczyniem tak, aby brudne talerze, ustawione w wysoką wieżyczkę nie runęły.
- Nienawidzę cię – zajęczał, kiedy jego żołądek ścisnął się nieprzyjemnie w upomnieniu o jedzenie.

Zatrzymał się na środku mostu Pont de l'Archevêché, po czym wychylił się lekko za barierkę, aby spojrzeć w mętną wodę Sekwany. To było już chyba jego odwiecznym rytuałem, od kiedy tylko nauczył się jeździć na deskorolce. Nie potrafił przejechać obojętnie przez ten most, nie zatrzymać się, nie spojrzeć na panoramę miasta i nie poobserwować, chociaż przez chwilę, ludzi na barkach, jakie stały przy brzegu rzeki.
Ten most był dla niego szczególny. Wiedział, jak dziwnie to brzmi, ale Pont de l'Archevêché nie był zwykłym mostem. Nie dla niego. To tutaj poznali się jego rodzice i to tutaj, jako małe dziecko, przychodził z nimi na niedzielne spacery.
Westchnął, odsuwając się od barierki, po czym pomknął na deskorolce prosto przed siebie, nawet nie zwracając przy tym uwagi na ludzi. Zalety przemieszczania się na tym środku transportu były takie, że to zazwyczaj przechodnie schodzili mu z drogi, nie on im.
Już po chwili znalazł się w malutkim parku, tuż obok mostu. Nadepnął na deskę, powodując tym samym, że ta podskoczyła, a on ją zgrabnie złapał. Na deskorolce jeździł już jakieś dwanaście lat, a mimo to dalej uważał siebie za amatora. Lubił wyżywać się w ten sposób, zapominać o świecie podczas jazdy. No i z deskorolką związanych było wiele jego wspomnień. Chociażby to, jak uczył Gaarę zeskakiwania z murków albo jak sami uczyli się jazdy po poręczy, co szczerze mówiąc, do teraz niezbyt im wychodzi.
No i oczywiście jego pierwsze ucieczki od rzeczywistości, zaraz po śmierci rodziców. Uciekali wtedy z domu dziecka, włócząc się po, bywało że nieznanych, uliczkach Paryża i wracali wieczorem kompletnie zmęczeni. Dzięki temu nie miał czasu, żeby wspominać rodziców.
Usiadł na murku odgradzającym Sekwanę, spoglądając ciekawsko na betonowe schodki, jakie znajdowały się przed nim. Dwójka dzieciaków, no może nastolatków, przeskakiwała te trzy stopnie na swoich deskach, nierzadko przypłacając to upadkiem.
A tak, gdyby ich nie liczyć, to było tutaj całkowicie pusto. Zresztą, nigdy nie widział, aby to miejsce cieszyło się jakimś większym zainteresowaniem. Przecież było o wiele więcej ładniejszych miejsc w Paryżu nad Sekwaną. Tutaj wszystko dookoła było betonowe, tylko gdzieś dalej rosły z trzy drzewa, a pomiędzy nimi stała ławka. Nudne, brzydkie, nieciekawe… To nic dziwnego, że turyści woleli tu nie zaglądać.
Westchnął, odchylając się nieco bardziej w tył i wystawiając twarz w ostatnie promienie zachodzącego słońca. Dopiero, gdy usłyszał odgłosy rozmowy uchylił powieki, wyprostował się i spojrzał w stronę dwóch wysokich mężczyzn spacerujących tym nieciekawym chodnikiem. Musieli prowadzić jakąś rozmowę biznesową, zauważył Naruto, kiedy dostrzegł, że ubrani są w garnitury… A przynajmniej jeden z nich miał garnitur. Drugi ubrany był w zwykłą, białą koszulę z kołnierzem i czarne spodnie. Ten w garniturze wskazywał na coś po drugiej strony Sekwany.
Turyści? Zdziwił się. Przecież turyści tutaj nie przychodzili… Obserwował ich nieskrępowany, marszcząc przy tym brwi z zastanowieniem.
Dopiero gdy mężczyźni podeszli bliżej, tak, że Naruto był w stanie dostrzec ich twarz, miał ochotę uciec. Jednak zamiast ucieczki, odwrócił po prostu głowę w drugą stronę, udając, że coś w tej mętnej, brudnej, nieciekawej wodzie bardzo go zainteresowało.
- Poczekaj chwilę – usłyszał słowa wypowiadane z mocnym japońskim akcentem.
Kurwa, przeklął w myślach. Z wszystkich osób w Paryżu najmniej dzisiaj chciał zobaczyć się z nim. Nawet, jeżeli go w ogóle nie znał.
- Chciałem do ciebie dzwonić, ale skoro już tutaj cię spotkałem… - Chyba musiał spojrzeć w jego stronę i odpuścić sobie dalszą próbę kamuflażu. Został zdemaskowany.
Westchnął z niechęcią, spoglądając na przystojnego azjatę, który stał tuż przed nim. Tak, to był ten przyjaciel Sakury.
Dokładnie ten sam, który tak go zdenerwował będąc chodzącym ideałem. Dokładnie ten sam, który na niego skoczył i przystawił nóż do jego szyi, a później spoglądał na niego z taką pogardą…
Naruto zmrużył oczy, mierząc go nieprzychylnym spojrzeniem.
- Coś się stało? – zapytał, choć miał ochotę go wyminąć i odejść. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale nie lubił go. Azjata wydawał się być bardzo nieprzyjemną osobą, posiadającą wygórowane mniemanie o sobie.
- Musisz zapłacić mi za lustrzankę – odparł, wyciągając z kieszeni czarny, skórzany portfel.
- Co? Dlaczego niby!? – Zeskoczył z murka, stając przed azjatą. Żałował, że nie był wyższy, ale kiedy zakładał ręce na piersi wyglądał na trochę większego, a przy okazji groźniejszego.
Jednak azjata nie dał się na to nabrać, gdyż zmierzył go tylko politowanym spojrzeniem, po czym wyciągnął wizytówkę, zapisując coś na niej.
- Pękł obiektyw, koszty naprawy to czterysta euro. Ciesz się, że nie zadzwoniłem po policję. – Podał mu papier, na którym widniał rządek jakiś cyfr, będących zapewne numerem konta bankowego.
- No jasne – prychnął. – Pewnie, że będę ci płacić w ciemno. Co to dla mnie czterysta euro. – Przewrócił oczami. Miał ochotę obić tą przystojną twarz, już nawet zaciskał pięści, jednak ostatecznie wziął uspokajający oddech.
Azjata uśmiechnął się złośliwie. Jeszcze chwila, pomyślał Naruto, jeszcze chwila a naprawdę mu przyłoży.
- Właśnie. To tylko skok na jedno mieszkanie, prawda? – zapytał z kpiną.
- Zależy jakie – odparł z rosnącą złością.
- Jeżeli chcesz, mogę przekazać Sakurze rachunek z naprawy. Nie myśl, że o tym zapomnę. Trzeba było uważniej dobierać mieszkania – powiedział, po czym odwrócił się w stronę mężczyzny w garniturze.
- Durny Żółtek – zawarczał Naruto pod nosem, sięgając po swoją deskę.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 16:25, 07 Cze 2012  
Leeni
Moderator działów
Moderator działów



Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tczew
Płeć: Kobieta


*wali czołem w klawiaturę* Dlaczego niebetowane? Dlaczego? Ech.
Błędy:
Dream napisał:
Sakura towarzyszyła mu jeszcze w czasach, kiedy miał pełną rodzinę – mamę i tatę – i kiedy mieszkali w pięknej, rodzinnej dzielnicy.

Ona towarzyszyła...

Dream napisał:
W końcu był tylko trzynastolatkiem, bez dalszej rodziny, bez wsparcia.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Ubierała się jak chłopiec, nawet ścięta była jak chłopiec, a jej zachowanie również nie przypominało zachowań innych, znanych Naruto dziewczyn, więc nastolatek traktował ją jak kolegę.

Bez przecinka po innych.

Dream napisał:
- Boże, ale ty się zmieniłeś… - powiedziała, bez skrępowania przesuwając dłonią po jednym z jego opalonych policzków naznaczonych trzema długimi bliznami, których dorobił się będąc w poprawczaku.

Przed będąc przecinek.

Dream napisał:
– Trafiłem do domu dziecka, ot cała historia.

oto

Dream napisał:
A na dodatek, ten dziwny, perfekcyjny facet od samego początku mierzył go takim spojrzeniem, że Naruto zaczął obawiać się o jakiś swój nieodpowiedni ruch, który przypłaci życiem.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Ani Gaara, ani tym bardziej Naruto, któremu życie w bałaganie w ogóle nie przeszkadzało, nie kwapili się aby zabrać się za sprzątanie.

nie kwapili się do sprzątania.

Dream napisał:
Niepotrzebne papiery zamiast w koszu, znajdowały się na blacie, ale żaden z nich nie robił nic, aby to zmienić.

Bez pierwszego przecinka i żaden z mieszkańców.

Dream napisał:
Mężczyzna złapał za czajnik i wlał do niego wody, uprzednio odpowiednio manewrując naczyniem tak, aby brudne talerze, ustawione w wysoką wieżyczkę nie runęły.

Bez ostatniego przecinka.

Dream napisał:
Już po chwili znalazł się w malutkim parku, tuż obok mostu.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Chociażby to, jak uczył Gaarę zeskakiwania z murków albo jak sami uczyli się jazdy po poręczy, co szczerze mówiąc, do teraz niezbyt im wychodzi.

Po co przecinek.

Dream napisał:
No i oczywiście jego pierwsze ucieczki od rzeczywistości, zaraz po śmierci rodziców.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Zresztą, nigdy nie widział, aby to miejsce cieszyło się jakimś większym zainteresowaniem.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Dopiero, gdy usłyszał odgłosy rozmowy uchylił powieki, wyprostował się i spojrzał w stronę dwóch wysokich mężczyzn spacerujących tym nieciekawym chodnikiem.

Pierwszy przecinek przestaw za rozmowy.

Dream napisał:
Ten w garniturze wskazywał na coś po drugiej strony Sekwany.

stronie

Dream napisał:
Jednak zamiast ucieczki, odwrócił po prostu głowę w drugą stronę, udając, że coś w tej mętnej, brudnej, nieciekawej wodzie bardzo go zainteresowało.

Bez pierwszego przecinka.

Dream napisał:
Nawet, jeżeli go w ogóle nie znał.

Bez przecinka.

Dream napisał:
Dokładnie ten sam, który tak go zdenerwował będąc chodzącym ideałem.

Przed będąc przecinek.

Dream napisał:
Podał mu papier, na którym widniał rządek jakiś cyfr, będących zapewne numerem konta bankowego.

Bez ostatniego przecinka.

Widzę, że wyjaśniasz trochę, co zdarzyło się w dzieciństwie Naruto, wprowadzając nas tym samym głębiej w historię i zżywając z bohaterami. Super.
Ja uwielbiam po prostu takie sytuacje. Biedny Sasuke musiał być kompletnie zdezorientowany zachowaniem Sakury.
Ale ona była cudowna. Kocham dziewczynę. Gdyby mi się nawet najlepszy przyjaciel do domu włamał, to nie wiem, czy potrafiłabym zachować się tak jak ona.
ŚWINIA Z SASUKE! Rozumiem zdezorientowanie, rozumiem złość, ale tak się po prostu nie robi.
Martwię się o Gaarę. Ja go zawsze tak lubiłam. *robi proszącą minkę* Pomóż mu, co?
Pozdrawiam i dziękuję za kolejny rozdział
Leeni
PS. Edytuj nazwę tematu.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum Strona Główna -> +15 -> [NZ][Ż] Nuit a Paris 2/?[Naruto] aktual. 07.06 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin